Obiecuję sobie i obiecuję, że w końcu w tym całym bieganiu znajdę chwilę na
napisanie o jedzeniu. No i zbieram się i zbieram i zebrać nie mogę. Jakiś czas
temu bardzo mocno dbałam o dietę ale nie dlatego żeby schudnąć tylko dlatego,
żeby dobrze się czuć. Potem miałam chwilę przerwy. Jak to w życiu bywa wyrobić
nowe nawyki nie jest łatwo (chociaż podobno 21 dni), do starych można wrócić
bardzo szybko. W każdym razie ostatnio wróciłam do dobrego jedzenia z czego
bardzo się cieszę. Tak więc jakie jest moje superfood?
1. Owsianka lub jogurt
W zależności od pogody na śniadanie owsianka albo
jogurt z czymś dobrym. Latem chętnie się chłodzę jogurtem z miodem albo
owocami. Czasami dorzucam płatki owsiane, otręby, suszoną morwę, jagody goi
albo Inków.
Gdy jest chłodniej nie ma nic lepszego jak rozgrzewająca owsianka z rana. W ogóle rozpoczęcie dnia czymś ciepłym to świetny pomysł. No i z czym ta owsianka? Jak mnie fantazja poniesie: z jabłkami i cynamonem, z figami, masłem orzechowym i orzechami laskowymi, z bananem i gorzką czekoladą. Wariantów jest trylion. Chłodniejsze jesienne poranki wskazują na to, że już za chwilę w mojej kuchni rano będzie unosił się zapach cynamonu.
2. Zupy
No uwielbiam. W szczególności gdy robi się
zimniej. Ale nie takie jak to często zdarza się
polskim domu tylko pełne smaku i treści. Zaczynając od mojej wersji
barszczu ukraińskiego pożywnego i lekkiego z fasolą, mięsem, warzywami, po
wszystkie możliwe kremy (z brokułów, kalafiora, cukinii, dyni i z czego jeszcze
się da), po ukochaną kuchnię orientalną: pho bo, czy moja autorska zupa tajska,
mmm… Wszędzie ładuję mnóstwo warzywa, dobrej jakości chudego mięsa, śmietanę
zastępuję jogurtem, szukam składników wartościowych jak np. fasola, soba
(makaron gryczany), nori do tego wzbogacam świeżymi ziołami i przyprawami;
3. Drób
Białko, białko, białko. Oczywiście wszystko z
głową łatwo przesadzić. Pomysłów znowu tysiąc: grillowana pierś z kurczaka z
również grillowanymi cukinią i papryką (to moje ostatnie superfood, warzywa tanie
jak barszcz i do tego za każdym razem wychodzi przepyszne!), hamburger z
mielonym udźcem z indyka (ale nie gotowe mielone, kupuję udziec i mielę albo proszę
o zmielenie w sklepie), czy nawet zwykła sałatka z kurczakiem.
4. Ryby
Wciąż ich za mało ale staram się sięgać coraz
częściej. W pierwszej kolejności dorsz, bo chudy i dużo białka (np. w
rewelacyjny curry rybnym, z pastą curry, prażoną gorczycą i tysiącem pysznych
składników). Gdy mam mniej czasu pasta z makreli również fantastyczna;
5. Kasze
Mimo ogromnego uwielbienia dla ziemniaków, często
sięgam po kasze. Jak je jeść? Na każdy sposób. Z mięsem, rybą, w zupie, w
sałatce. Uwielbiam sałatkę z kaszą gryczaną, pieczonymi burakami, fetą,
koperkiem i sosem na bazie musztardy. Rewelacyjnie łączy się też z miętą,
szparagami i znowu z fetę. Myśleć, kombinować opcji jest wiele;
6. Warzywa
Pod koniec listy nie dlatego, że mniej ważne
tylko dlatego że oczywiste. Wszędzie gdzie się da wtykam, utykam, jem
kilogramami;
7. Inne
No dobrze nie zawsze tak pięknie i łatwo, czasem
każdego na coś najdzie i język ucieka do…
Trzeba znowu kombinować zamiast moich ukochanych
pierogów ruskich czy z kapustą, zamiana na pierogi z mąki pełnoziarnistej z
boczniakami i sosem jogurtowo-tymiankowym. Zamiast zwykłej kanapki, kanapka z
grillowanymi boczniakami, papryką, cebulą wszystko wcześniej marynowane w
dobrej jakości oliwie, tymianku i innych super składnikach. Zamiast smażonych
placków (jak ja uwielbiam!) pieczone. Zamiast zapiekanek w których zawsze
mnóstwo tłuszczu np. faszerowane papryki. A jaki już nie można wytrzymać to do Krowarzywa nawegańskiego burgera. Cieciorex i warzywex wymiatają!
Opcji jest naprawdę mnóstwo, a zastępowanie
produktów z czasem przychodzi z automatu.
Smaczek na koniec? Ostatni wynalazek to smoothie, które podobno działa cuda.
Spala tłuszcz jak szalony, oczyszcza organizm, odżywia komórki, dodaje energii,
przyspiesza metabolizm, czego chcieć więcej.
Ananas – mistrz w spalaniu tłuszczu. Zawiera unikatowe połączenie enzymów i
kwasów owocowych, które rozbijają komórki tłuszczowe i tłumią apetyt;
Cytryna – oczyszcza, odkwasza, wymiata szkodliwe substancje, wspomaga
trawienie, zawiera błonnik pektynowy (to taka miotełka dla jelit), zmniejsza
wydzielanie insuliny (Pić codziennie rano wodę z cytryną!);
Imbir – przyspiesza metabolizm, rozgrzewa, przyspiesza spalanie tkanki
tłuszczowej;
Len – osłania brzuch, daje poczucie sytości, pokrywa głód cukru, wspomaga spalanie
tkanki tłuszczowej;
Szpinak – ma mało kalorii za to mnóstwo witamin i minerałów, pobudza
metabolizm, odkwasza, dodaje energii.
No dobrze to teraz tak: wyciskamy sok z dwóch cytryn, ścieramy na tarce 1cm
imbiru dodajemy 1 łyżkę lnu. Mieszamy odstawiamy na 10 min. W międzyczasie
przygotowujemy 1 szklankę pokrojonego, świeżego ananasa, garść umytego szpinaku,
½ dojrzałego banana. Łączymy wszystkie składniki, miksujemy i pijemy
codziennie. Cheers!