Trochę czasu już minęło od tej wycieczki. Długo nie potrafiłam ubrać tego w słowa. W końcu uznałam, że chcę mieć pamiątkę, sięgnęłam do mojego dzienniczka z podróży i okazało się, że mam tam wszystko opisane, dzień po dniu. Tak więc... jedziemy!
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No więc jadę. Kilkanaście lat temu w jakiejś książce znalazłam mapę. Dziwną mapę, którą nie do końca potrafiłam zrozumieć. Była to mapa kolei transsyberyjskiej. Ziarenko posadzone, myśl zakwitła w dziecięcej głowie i została uśpiona na dłuższy czas. W końcu pojawiła się znowu, trafiła na grunt, który mówił mam dość wszystkiego, muszę wyjechać, uciec na chwilę, odciąć się. Poprosiłam w pracy o urlop, którego nie miałam, udało się wziąć bezpłatny. Czasu do planowanego terminu wyjazdu zostało bardzo mało, więc przygotowania były szalenie intensywne, tym samym pozwoliły zapchać głowę.
To jazda koleją miała być główną atrakcją, głównym punktem podróży. Wraz z planowaniem okazało się, że oprócz drogi przede mną mnóstwo innych fantastycznych przygód. Bo to nie tylko jazda koleją. To kilka dni w Moskwie, potem Irkuck, wycieczka nad Bajkał, Ułan Bator, a na koniec Pekin. Dużo spraw do załatwienia, dużo więcej niż gdyby "wsiąść do pociągu byle jakiego", dużo więcej wrażeń.
Lot do Moskwy, to nic skomplikowanego. Kupić bilet i już. Ceny od 400zł, zależy z jakim wyprzedzeniem i na ile sprytnie kupisz bilety. Jednak zanim lot do Moskwy, to wcześniej wiza, to może wydawać się ciut bardziej skomplikowane, aczkolwiek ze wszystkich wiz z tą akurat było najłatwiej.
Z tego co pamiętam wizę można załatwić przez centrum wizowe z dopłatą 20-25€. Taka opcja mnie nie interesuje, w związku z tym wybieram opcję drugą, a właściwie pierwszą - wizyta w konsulacie.
Na wizytę trzeba umówić się przez internet, terminy są na 2-3 tygodnie do przodu, mi akurat z nieba spadł jedyny wolny termin na za tydzień. Do tego czasu musiałam uzbroić się w dokumenty: paszport, wniosek wizowy, zdjęcie, voucher turystyczny (o tym więcej za chwilę). Zabrałam ze sobą też potwierdzenie: wjazdu (bilet lotniczy), rezerwacji noclegów na cały pobyt w Rosji - dokumenty okazały się niepotrzebne.
Wracając do vouchera turystycznego bo to ciekawe. Po co takie cudo? Nie wiem. :) Zasadniczo ma to być potwierdzenie, od osoby która będzie nas gościć w Rosji, że rzeczywiście tam będziemy. Jednak od hostelu w którym miałam mieszkać nie udało mi się uzyskać tego dokumentu. Za radą internetu skorzystałam z usług firmy Wiza Broker, która voucher wystawiła mi bez problemu (14 dni - 50zł, powyżej 14 dni - 80zł). Hmm..., po prostu dodatkowy haracz? Nie wiem, nie wnikałam. Napisałam do firmy, po kilku godzinach miałam i tyle. To co ważne do vouchera trzeba podać dokładne dane gdzie się będzie przebywać, takie same informacje muszą być w wniosku wizowym. Na tym etapie musisz już wiedzieć mniej więcej gdzie, kiedy będziesz przebywać, a na pewno ile dni spędzisz w Rosji. Wiza rosyjska jako jedyna z tych które wyrabiałam zawiera daty od - do, nie dostajesz wizy np. na 30 dni od wjazdu, tylko masz konkretny dzień wjazdu i wyjazdu.
Poszłam, złożyłam (co ciekawe wpuszczają Cię dopiero dokładnie o wyznaczonej godzinie, wcześniej upewniając się, że na pewno byłeś zapisany na wizytę; jejku jak mnie stresują takie akcje, jakbym szła do sądu). Poprosiłam o tryb ekspresowy. Pani powiedziała, że przy turystycznej nie do końca można składać wnioski w trybie ekspresowym i dlaczego tak chcę to zrobić. Wytłumaczyłam, że muszę szybko zdobyć wizy do Mongolii i Chin i jeśli zatrzymają mi paszport na kilka dni, to po prostu nie zdążę. Spojrzała przenikliwym, surowym, rosyjskim wzrokiem ;) wystawiła jakąś karteczkę i kazała lecieć na drugą stronę ulicy, żeby zapłacić. W sumie, to też ciekawe, bo po drugiej stronie ulicy znajdowało się biuro podróży, raczej niezbyt formalnie powiązane z ambasadą rosyjską. Poleciałam, zapłaciłam za tryb ekspresowy, łącznie wiza z przyspieszeniem kosztowała 300zł (zwykła wydaje mi się, że jest o połowę tańsza - do sprawdzenia) ale co najważniejsze odbiór jutro po 15. Odebrać może ktokolwiek, kto będzie miał pisemne upoważnienie. Wydelegowałam Tatę odebrał bez żadnych problemów.
Zrobiło się przydługo więc do samolotu wsiadamy w kolejny wpisie. See ya!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz