Etykiety

czwartek, 28 września 2017

Co koniecznie spakować? | O UMILACZACH W PODRÓŻY cz. 2


No to lecimy dalej. Część pierwsza tutaj -> klick, klick

4. TORBA TERMICZNA
Keeee?! No właśnie mi też wydawał się to dziwny pomysł ale sprawdziła się idealnie. Taka zwykła torba za 3zł z Oszą albo innego Tesco na mrożony groszek i litrowe lody Algidy, po których opakowanie ku zgrozie całej rodziny posłuży do przechowywania posiekanego koperku. No to po co ona? Żeby piwko było zimne, żeby było gdzie przechowywać jedzenie, jeśli nie mamy pojemnika z punktu trzeciego. Żebyś miał gdzie schować pustą puszkę po piwku, bo a. nie śmiecimy, b. w zwykłej reklamówce jest duża szansa, że się rozleje i ciuchy będą miały piękny zapach zwietrzałego browara. Podsumowując, żeby było zimne i żeby było czyste.

5. PAPIER TOALTOWY
Tutaj Was chyba nie zaskoczę i też może nie będę wdawała się w szczegóły do czego służy ale absolutny masthew.
Ooo, ostatnio resztki papieru wykorzystałyśmy do izolowani telefonu przed deszczem. Papier rulez!

6. DUŻY CZARNY WÓR NA ŚMIECI
Oj tak ratuje życie również. Podczas ulewy - świetna kurtka przeciwdeszczowy, ochraniacz na plecak, na sakwy. Rewelacyjne miejsce do siedzenia, może posłużyć jako stół. A na koniec niewykorzystane robi się workiem na śmieci lub zwłoki (sucharek).

7. GŁOŚNICZEK
Mały, lekki, nie zajmujący dużo miejsca, a Krzysio Krawczyk lepiej brzmi niż z głośnika telefonu. Co najważniejsze, gdy puszczasz muzykę przez głośnik, bateria w telefonie mniej cierpi.

8. STRÓJ WIECZOROWY
Dresik, bluza, luźny t-shirt, klapki. Jak ciepło t-shirt i majty, jak zimniej dresik i bluza. Nie ma nic cudowniejszego jak wbić się w miękkie, ciepłe, czyste po całym dniu walki. Nie ma być ładnie, ma być wygodnie i przyjemnie.

9. KOMPAN
No i kompan podróży - najważniejsze. Najfajniejszy wyjazd może pójść w... las jeśli źle dobierzesz kompana. Jeśli do tego dojdzie najlepsza opcja to po prostu odpuszczać, odpuszczać, odpuszczać. Ale prewencja najważniejsza. Ja na szczęście mam taką jedną osobę z którą rozumiemy się bez słów, mamy takie same wizje wyjazdów, priorytety na nich, no i odpukać nie było jeszcze żadnej sytuacji konfliktowej między nami. Lofciam. :*

To by było na tyle, waga plecura najważniejsza ale trochę przyjemności równie niezbędne! Więc odciążając nie wyrzućcie tych rzeczy z plecaka (w szczególności kompana, sucharek 2).

środa, 27 września 2017

Co koniecznie spakować? | O UMILACZACH W PODRÓŻY cz. 1


Gdy wyjeżdżałam po raz pierwszy spakowałam wszystko. Naprawdę wszystko, nie przesadzam, byłam gotowa na każdą opcję z tych możliwych i niemożliwych, łącznie z kapeluszem z dużym rondem (łot da, łot da?! tak było).

Trzecim razem spakowałam się nazwijmy to optymalnie.

Za szóstym albo dwudziestym ósmym tak, że musiałam pożyczać majtki.

No bo tak z tymi wyjazdami, że im dłużej musisz nosić ten plecur albo ciągnąć rower z sakwami, to zarzekasz się na wszystko, w myślach poświęcasz swoją rodzinę, że kolejnym razem... I odciążasz, i odciążasz.

No dobrze ale po trzydziestym piątym razie masz wprawę w odciążaniu (chociaż na bank nie w pakowaniu, w tym jestem i obawiam się, że wiecznie będę - nogą) ale też wiesz, że bez umilaczy się nie obędzie. No nie. Podróżowanie, to najcudowniejsza rzecz na świecie ale są dni gdy jest wrzodem na dupie rozmiarów wszechświata i wtedy właśnie umilacze ratują życie.

Tak więc o czym nie można zapomnieć, i nie zapominać podczas odciążania?

1. SZAMECZKA
Lista podstawowa, to min. 2x szproty w pomidorach, 1x zupka chińska, snikersy, czekolada.

Ratuje życie. Rili biliw mi. Jedziesz albo idziesz, marzysz o czymś cieplutkim na brzuch zmęczony, a tu pustka żadnego sklepu o barze nie ma co myśleć, a żołądek już się brata z kręgosłupem, przykleił do niego. No ratuje życie i co więcej w ciągu ostatnich nie wiem ilu, załóżmy sześciu miesięcy, nie jadłam nic tak pysznego jak szprota. Na jakimś polu, pełnym zboża przy popołudniowym słońcu. Smakuje jak milion dolców nie oddam za nic.

2. PODUCHA
No dobrze może wydawać się dziwne ale... Na pierwsze wyjazdy brałam jaśka. Brzmi idealnie, kto nie kocha jaśka?! To tak jak nie lubić frytek. Jest Twój, pachnie Tobą, wygniotłeś go pod swój kształt i do tego jest na nim poszewka z dzieciństwa, którą Twoja Babcia uszyła lat temu 30. Brzmi jak milion dolców (egen?!), co najmniej.

No dobrze, nie oszukujmy się, jasiek jest słabo pakowalny, zajmuje dużo mniejsca, co więcej podczas jakiegoś przepaku lubi spaść na ziemię prosto w błoto, umorusać się cały.

To co rezygnować? Cztery razy zrezygnowałam. Dwa spałam na płasko, dwa wepchałam w pokrowiec po śpiworze brudne ciuchy. "Kark mnie napierdala (...) do tej pory (...)a na udach dostałem wysypki". 

W końcu zakupiłam poduchę zwijalną podróżniczą, niestety dość ciężką ale wyczuwam szczęście swe, bez poduszki nie potrafię, nie ruszam się od dziś, polecam katarzyna kropka wolf.

3. POJEMNIKI
Gdyby był to katalog Ikei, zapewne znalazłabym się w kategorii: segregacja żywności. Naprawdę nigdy nie wpadłaby na pomysł, zabrania plastikowego pojemnika do sakwy, czy plecaka. Za dużo miejsca zajmuje, plastikowe to takie, no waży do tego. Po kilku wyjazdach to niezbędnik absolutny. Nie waży dużo, jak jest pusty można tam napakować skarpety, majtki, dobrze zwinięte bluzki. Nie zrobi różnicy. Ale ratuje życie.

Bo jak tego pomidora Ci się zachce, a dasz radę zjeść tylko pół, to co z nim? A ten pasztet podlaski wpół otwarty i nadjedzony to co? Serek topiony, nadgryziony ogórek z kiełbasą i ser żółty?

Raz, że nie wyrzucasz jedzenia. Dwa że Twoje jedyny dwie koszulki nie śmierdzą tą makrelą, trzy że nie są wymieszane z pomidorem.

Ratuje życie, ratuje. W najgorszym wypadku podczas ulewy ładujesz tam paszport, dowód, pieniądze i masz mały sejf.

***

W tym odcinku to byłoby na tyle ale jeszcze nie spakowaliśmy wszystkiego.

CiągDalszyNastąpi

P.s. Ale mam pięknie odmrożone paluchy na tym zdjęciu.

czwartek, 21 września 2017

Podróżowanie to... | O WADACH PODRÓŻOWANIA


Pomyśleliście kiedyś, że podróżowanie może mieć wady? Wiem, wiem mi też to ciężko przechodzi przez usta. Przeglądam te piękne, kolorowe zdjęcia, wspominam jak cudnie, jak radośnie i tak pomyślałam, że podróże to nie zawsze słodko-pierdziaśne różowe jednorożce.

Bo podróżowanie, to połamane paznokcie, przesuszone od słońca włosy i twarz. To zniszczona cera, mocno zachwiany poziom higieny ;), wieczne siniaki, obicia i rozcięcia. 

Podróżowanie, to ominięte urodziny bliskiej osoby, przegapione narodziny pierwszego dziecka przyjaciółki, nieobecność na ślubie.

Podróżowanie, to walka z rzeczami na które normalnie machnąłbyś ręką. To wychodzenie z sytuacji bez wyjścia, przeorganizowywanie sposobów myślenia. No bo nie możesz się poddać, powiedzieć pomyślę jak to zrobić jutro. Musisz zreperować rower w ulewie, rozstawić namiot z połamanym stelażem w środku nocy, musisz dotrzeć z punktu do punktu, nie masz wyjścia.

Podróżowanie, to życie od punktu do punktu. W którymś momencie wchodzisz w to tak mocno, że ten normalny, codzienny świat staje się alternatywnym. Staje się tym w którym musisz przetrwać od wyjazdu do wyjazdu. Robisz wszystko, żeby ten czas pomiędzy uciekł jak najszybciej. Nie żyjesz tu i teraz, żyjesz od daty do daty, wypełniając to co po środku planowaniem kolejnego wyjazdu, kompletowaniem sprzętu. To wieczne czekanie i tęsknota, bo...

Podróżowanie, to brak umiejętności życia bez tego. To ogromny ścisk w żołądku, w sercu, to uczucie jakbyś miał wywrócić siebie na drugą stronę, gdy nie masz możliwości, a wiesz, że musisz wyjechać. Bo to już nie jest ochota, przyjemność, to jest potrzeba taka jak jedzenie czy siku. Bez tego nie potrafisz, bez tego się dusisz.

To co? Straszna ta lista? Chyba już jest jasne po której stronie jest szala. ;)