Etykiety

niedziela, 12 marca 2017

Kobieto puchu marny...


Od kilku lat z okazji dnia kobiet robię dla siebie coś niesamowitego. W tym roku niestety nie udało mi się podtrzymać tradycji, tak przynajmniej myślałam do dziś. Z lekkim opóźnieniem, natomiast dopiero dzisiaj po ciekawej rozmowie zakwitła myśl, żeby o tym napisać, a później by umiejscowić w Dniu Kobiet. 

Na początku marca pojawiło się wystąpienie Janusza Korwin Mikke prosto z Parlamentu Europejskiego, każdy już chyba doskonale zna: "And of course women must earn less than man because they are weaker, they are smaller, they are less intelligent and they must earn less. That's all." I żadna kobieta nie obraziła sie na weaker or smaller oczywiście poszło o less intelligent. 

No dobrze przejdźmy przez to po kolei, bo chciałabym trochę rozebrać ten temat i w nim pogrzebać, więc punkt po punkcie.

Podchodząc systemowo, zacznijmy od pytania: Czym jest inteligencja?

Any ideas? No właśnie bo ciężko tak czym jest inteligencja, można kręcąc dziurę w ziemi stopą powiedzieć, że no takie obycie, no taka wiedza ogólna, no i te logiczne powiązania. No dobrze to ja cofnę się do studiów i Wam trochę opowiem.

Mamy Eysencka, który mówi, że to genetycznie uwarunkowana zdolność poznawcza. Zimbardo, że ogólna zdolność do korzystania z doświadczeń i wymienia po kolei: rozumowanie słowne, wyobraźnie przestrzenną, zdolność rozumowania i posługiwania się liczbami. Mamy jeszcze Sterna i najbardziej do mnie przemawiające "zdolność do adaptacji do nowych warunków i zadań". Idąc dalej są kolejne tezy, że jest to "względnie stała charakterystyczna dla jednostki efektywność wykonywania zadań" (Tiepłow) albo zdolność uczenia się (Ferguson), czy rozwiązywania problemów (Piaget). Na koniec wymienię jeszcze Hebba i inteligencję typu A i B. Inteligencja typu A odwołuje się do genotypu (tak więc wskazuje na dziedziczność) i w kontakcie ze środowiskiem, ujawnia nam inteligencję typu B determinowaną przez fenotyp, określaną jako zdolności przejawiające się w zachowaniu. Na deser Vernon dorzuca nam typ C ograniczając inteligencję do zachowań ujawnianych podczas badań inteligencji.

No właśnie i tu mam wspaniałe przejście do tego do czego zmierzam, ujętego najbardziej trafnie przez Boringa "inteligencja jest tym co mierzą testy inteligencji". Bardziej rozsądnie i zachowawczo się nie da ale dorzucę jeszcze pojednawczego Strelaua "inteligencję kształtuje: genotyp, środowisko i własna aktywność".

No dobrze o ile genotyp i własna aktywność daje nam jako takie przesłanki do mierzenia inteligencji, to co z tym środowiskiem?

Testom inteligencji swobodnie możemy zarzucić stronniczość. No bo co, dając to samo zadanie opierające się na przykład na orientacji przestrzennej osobie która mieszka w lesie, a takiej co w mieście kto sobie lepiej poradzi? I w jakich warunkach powinno odbyć się to badanie? W lesie, w mieście czy w kontrolowanych. Rozumiecie o co mi chodzi? Łączą się tu już dwa problemy: nurt w którym działamy i kontekst kulturowy. Z resztą przez wiele lat pojawiały się konsekwencje praktyczne takich testów działających na zasadzie samospełniającej się przepowiedni w środowisku Afroamerykanów.

No dobra ale załóżmy, że kompletnie izolujemy powyższe czynniki. Stawiamy obok siebie najbardziej zbliżonych Europejkę i Europejczyka, co nam z tego wyjdzie?

To teraz chwila przerwy i pytanie pomocnicze. Kto jest bardziej inteligentny, Twoja Mama, czy Tata?

No właśnie. 

A potrafisz powiedzieć dlaczego?

Ja wiem, że teraz przejaskrawię ale tak chcę, żeby łatwiej można było zrozumieć.

Bo Mama po pracy robiła obiad, a Tata czytał gazetę. Pewnie zapytasz jakie implikacje? A takie, że znowu wchodzimy w kontekst kulturowy i możliwość rozwinięcia zdolności, a przypominam, że Strelau wymienił tę "własną aktywność". No to oceń patrząc na własnych rodziców, potem oceń patrząc na siebie i swojego partnera/partnerkę, na koniec do ćwiczenia dodaj swoje dzieci sięgając w przyszłość. Moim zdaniem zmieniają się szanse "dostępu do inteligencji" w rozumieniu powszechnym (to, to co tą nogą dziurę robiąc w ziemi wymieniasz próbując definiować).

No to trzymając się tego kierunku, nikt nie wymaga od 5 latka, żeby miał inteligencję 15 latka, tym bardziej nie porównuje wyników tej dwójki. Gdyby okazała się, że mają inteligencję na tym samym poziomie, śmiało zakładamy że albo 15 latek jest opóźniony albo 5 latek nad wyraz uzdolniony (genotyp) bądź włożył w daną zdolność ponadprzeciętną ilość pracy (i znowu strelauowska "własna aktywność" - dzień dobry). Gdy się okaże, a przeważnie się okaże, że poziom inteligencji 5 latka jest niższy od 15 latka nikt mu nie powie: You must earn less than 15 years boy, because you are weaker, you are smaller, you are less intelligent and you must earn less. That's all.

That's all.

Zawsze znajdziesz kobietę inteligentniejszą od mężczyzny i mężczyznę inteligentniejszego od kobiety. Chodzi o to, żeby do wszystkiego podejść maksymalnie krytycznie i równocześnie na tyle otwarcie na ile się tylko da. Ja nie mam problemu, żeby powiedzieć: Panie Januszu ma Pan rację. W większość testów inteligencji mężczyźni wypadają lepiej niż kobiety. Nie sprawdzałam ale na 99% jestem pewna, że tak jest. 

Problem mam z tym, że osoba tak zamknięta, otaczająca się tylko jednym kontekstem i absolutnym brakiem krytycyzmu wobec swoich tez (jak testuje się tezy w psychologii? - zakładam że w innych dziedzinach nauki tak samo - poprzez brak możliwości im zaprzeczenia, dlaczego własnych tez nie testujemy tak samo) reprezentuje mój kraj i mnie. Wstydzę się. 

Zawsze gdy widzę tak ślepo-fanatyczne przywoływanie różnych koncepcji, a co gorsza potwierdzanie ich "twardymi liczbami" staje mi przed oczami prof. Wojciech Cwalina, który powiedział mniej więcej tak:

Mamy właśnie Wszystkich Świętych, akcja Znicz te sprawy. Za chwilę usłyszymy, że 15% wypadków spowodowały osoby nietrzeźwe. Co to znaczy? Że 85% spowodowały osoby trzeźwe. Jaki z tego wniosek? Że bezpieczniej prowadzić po pijaku. 

Panie Januszu. Mogę się z Panem zgodzić i na 99% przytaknąć, że mężczyźni lepiej wychodzą w testach, jednak moim zdaniem na inteligencję ogólną składa się również ta emocjonalna, a tej Panu po prostu zabrakło.

Z życzeniami refleksyjności. 

niedziela, 5 marca 2017

Biegam Bo Lubię Lasy Zimą, Chojnów 2017


Mój ulubiony najukochańszy bieg i jeden z pierwszych w którym brałam udział. Dzień przed byłam tak podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć na tyłku, całą chałupę wysprzątałam.

W 2015 przebiegłam całe grandprix, na relację załapała się Zima i Lato ale wybiegałam wszystko:

BBL Lasy Zimą - 36:13 (5,03km)
BBL Lasy Wiosną - 33:43 (5,02km)
BBL Lasy Latem - 32:47 (4,99km)
BBL Lasy Jesienią - 37:54 (4,98km)




To nie trasa do ścigania, bo po lesie, dość nierówno trochę górek dołków. Wyniki z 2015 jak dla mnie całkiem fajne, oczywiście prócz Jesieni ale tam noga już zupełnie nie pracowała i właściwie byłam dumna, że jakimś cudem doczłapałam do mety. Ale to nie o to chodzi tylko a atmosferę bo zawsze jest genialna. Ludzie przyjeżdżają całymi rodzinami, ekipami, zawsze ktoś zagada na trasie, no po prostu jest super. Bogate pakiety startowe, po biegu zawsze pyszna grochówa, ognisko, kiełbaska, herbata. No uwielbiam ten bieg i mam zamiar w tym roku zrealizować całe grand prix.

Sam bieg był dość trudny ze względu na warunki. Ogromne błocko, koleiny, lód, kałuże po kostkę, przez większość biegu trzeba było biec gęsiego, a wyprzedzanie skutkował mokrą skarpetą lub glebą, kąpiel błotną można sobie było zrobić, spa takie. W niektórych miejscach trzeba było iść i robić ogromne krokasy pomijając nieudogodnienia, każdy odważny który przeskakiwał kończył glebą. 

Do czasu nie będę za dużo nawiązywała, forma słaba, umęczyłam się okrutnie, warunki bardzo ciężkie więc czas jest jaki jest 5,36km - 40:02, więc 5km podobnie jak na początku 2015, jest nadzieja na kolejne starty. ;)

To chyba wszystko w temacie podsumowując, jeszcze raz powtórzę: super miejsce, genialna atmosfera przed, w trakcie i po, najlepszy cykl biegów ever.