Etykiety

sobota, 15 lipca 2017

Chociaż raz warto umrzeć z miłości.


Przełykałem słabość do tej dziewczyny trzy razy dziennie, popijając zimną wodą. Leczyłem się z niej jak z choroby psychicznej. Przed wyjściem z domu – jak przed użyciem lekarstwa w zawiesinie – starałem się sobą mocno wstrząsnąć. I tak, zadowolony z rezultatów, opuszczałem dom, w nadziei, że cudownie ozdrowiałem. Po czym wystarczyło, że dostrzegłem w tłumie jej niesforny kosmyk i znów dopadał mnie obłęd.

/Piotr Adamczyk/

***

Mam znajomego. Znajmość to ta z tych, gdzie można miesiącami, latami się nie widzieć, a gdy się spotykasz to tak jakby dwa dni minęły. Znajomość to taka, że podejmujesz w 15 minut decyzję, że lecisz do Lizbony żeby się zobaczyć, żeby spędzić jeden z najwspanialszych czasów. 

Ten właśnie znajomy odezwał się do mnie jakiś czas temu. Może pół roku, może rok. Opowiedział mi o swoim czasie niełatwym ale jeszcze chciał walczyć. Powiedziałam mu: puść to, jeśli warte Twoich trosk wróci. 

Odezwał się dwa miesiące później. Powiedziałam mu: puść to, to Ci robi źle, zadbaj o siebie.

Odezwał się do mnie po kolejnych pewnie trzech miesiącach, tym razem nieco nieśmiało zaczynając: Nie uwierzysz ciągle w tym jestem. I z jednej strony już nie chcę, już dość, już wiem że mi nie służy, z drugiej czekam na ostatni znak. Powiedziałam mu: Dostałeś go, puść to, zobacz kim się stałeś.

Ostatni raz rozmawialiśmy kilka dni temu. Od pierwszej rozmowy minął rok. Nic się nie zmieniło. Prócz niego.

Patrzę na to i widzę siebie sprzed jakiegoś czasu i tym bardziej wierzę, że są rzeczy które trzeba puścić. Będę w kółko powtarzać, puść wszystko to co Ci nie służy, co Cię nie rozwija, co Cię nie wzmacnia, co Cię nie buduje.

Bo czego oczekujesz od miłości, od związku, od jakiejkolwiek relacji? No to to właśnie. Namiętność jest cudowna ale prędzej czy później wrócisz do pytania: Czy to Ci służy? Czy to Cię rozwija? Czy to Cię wzmacnia? Czy to Cię buduje?

Czasem trzeba zrezygnować z miłości, z przyjaźni, z bliskości, z człowieka tego jedynego, właśnie dla siebie. Boli, aaaaa jak cholernie boli ale mija. Wszystko mija. I lepiej ten rok poświęcić na wstawanie po kimś, niż w nim tkwienie. Minie, obiecuję, za rok będziesz sobie wdzięczny.

Wysiłek jest w tym aby któregoś dnia podjąć decyzję. Koniec. Już mi wystarczy. Mam dość, nie chcę więcej, wybieram siebie. A potem konsekwentnie krok po kroku z tą decyzją, bo ona mądra, bo to ona Ci będzie służyć, dzięki niej zaczniesz wzrastać, wracać do siebie z kiedyś.

Uczciwym trzeba być wobec siebie i dla siebie, sprawiedliwym i wciąż dbać by dbać o to ja, o tego najważniejszego człowiek w Twoim życiu.


Ale żeby było jasne, serce czasem trzeba sobie złamać, choćby dlatego. ;)

Chociaż raz 
warto umrzeć z miłości. 
Chociaż raz.
A to choćby po to, 
żeby się później chwalić znajomym, 
że to bywa. 
Że to jest. 
... Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady 
obok innych nieboszczyków listów 
i nieboszczek pamiątek 
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko 
i z takim patosem, 
jakby się było Toscą 
lub Witosem.
... I nie mieć już żadnych spraw 
i do nikogo złości. 
I tylko błagać Boga, by choć raz, 
choć jeszcze jeden raz 
umrzeć z miłości.

/Agnieszka Osiecka/

1 komentarz:

  1. Tekst zwalił mnie z nóg. Jestem w końcówce tej drogi i wciąż tak bardzo mi trudno podjąć decyzję że to Koniec, wiedząc to wciąż ją odwlekam. Na co ja czekam na co ? Nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie.

    OdpowiedzUsuń