Że kocham miazgę! Że nie chcę być poprawna bądź chcę być niepoprawna. Że kiedyś pięknie mówiłam "ubóstwiam" i ubóstwiałam ubóstwiać. Że lubię sama ze sobą. I tak mi dobrze jeśli nie najlepiej. Że to ja decyduję. Że mam rodzinę i przyjaciół. Że jestem kochana. A przez rodzinę, to najbardziej na świecie. Że jestem silna i potrafię być silna, kiedy nie jestem. Że Mary Komosa przeprowadzi Cię od smutku, po złość, chęć zemsty do uspokojenia. Że najpierw maskę tlenową zakłada się sobie. Że o sobie. Że w deszcze najlepiej. Że kocham na boso po trawie i przydrożne bary, bo tam najlepsza pomidorówka za czterypięćdziesiąt. Że dzika jestem i że tłumaczyć nie muszę dlaczego lubię albo i nie. Że mam prawo do swoich myśli i emocji. Nawet gdy nietrafione. Że mogę ich bronić nawet gdy już wiem, że nietrafione. Że mam prawo do szacunku, róż bukietu i odwracania szyku. Że godzę się tylko z prawdą i nie przyjmuję kłamstwa. Że wybaczam sobie gdy dam ciała. Że chcę kochać i być kochaną tak normalnie nadzwyczajnej na świecie. Przez rodzinę, przyjaciół, mężczyznę tak samo równo i dobrze, żeby kolejność nie miała znaczenia. Że nie chce uznawać, że takie życie albo że tak zawsze. Że chcę wrócić do takiej siebie o jakiej zapomniałam.
A Ty o czym zapomniałeś*?
*Człowieku