Etykiety

wtorek, 6 czerwca 2017

List do siebie z przyszłości. Mam nadzieję, że...


Dzisiaj będzie poważnie. Dzisiaj nie będę zakrywała ironią tego co tak na prawdę ważne. Nie będę wplatała "kurde", żeby było bardziej ludzko. Dzisiaj będzie patetycznie, miejscami może żałośnie, bardzo intymnie. Dzisiaj będzie list do siebie. Do siebie gdzieś w przyszłości. Taki list, który zatrzymuje to co teraz, pozwala dostrzec czego nie chce się stracić. Taki, który być może będzie kiedyś przypominajką, gdy przypadkiem zgubię to co ważne.

***

Mam nadzieję, że SŁUCHASZ trochę weselszych piosenek ale z tych smutnych wciąż lubisz wypisywać fragmenty i sklejać w swój sens.

Mam nadzieję, że wciąż CZUJESZ tak samo mocno każdy listek, każdą kroplę, każde słowo. Mam nadzieję, że nauczyłaś się czuć mądrze, wspierająco, budująco. Mam nadzieję, że potrafisz nazywać i pokazywać uczucia, że nie chcesz nigdzie uciekać, gdy za mocne.

Mam nadzieję że wciąż tak mocno CHCESZ. Że chcesz żyć w zgodzie ze sobą, że chcesz realizować swoje marzenia, poznawać, chłonąć, nie godzić się, biec i stawać.

Mam nadzieję, że TĘSKNISZ ale tylko za tymi, co wrócą. Że pielęgnujesz wspomnienia i tworzysz nowe. Że jesteś dzisiaj.

Mam nadzieję, że SIĘ UCZYSZ, bo jeśli nie... Że uczysz się siebie, świata, że uczysz ludzi których kochasz, że pozwalasz się zadziwiać dzień po dniu.

Mam nadzieję, że CZYTASZ dużo. Od Osieckiej, przez historie życia drzew, po wspinaczki górskie. O wojnie i o Bridget Jones, o tym jak przytyć i schudnąć pięć kilo. O rzeczach dużych i małych.

Mam nadzieję, że ZACHWYCASZ SIĘ codziennie. Tym jak drzewa potrafią być mięsiste o piątej rano, jak dobrze spędzić wieczór z przyjaciółmi, tym że masz dwie ręce i nogi. Tym, że świat jest piękny, a Ty masz możliwość tego doświadczać.

Mam nadzieję, że PLANUJESZ właśnie kolejną podróż. Nieważnie gdzie, nieważne z kim. Mam nadzieję, że siedzisz właśnie nad mapą lub piszesz listę "do zabrania".

Mam nadzieję, że NIE BOISZ SIĘ powiedzieć "nie". Nie boisz się zrezygnować z rzeczy dla których nie widzisz przyszłości, podejmować odważnych decyzji nawet, a wręcz głównie tych niełatwych.

Mam nadzieję, że codziennie rano PRZYTULASZ samą siebie. Gładzisz po głowie z czułością, którą można okazać tylko osobie, którą na prawdę się kocha.

Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwa.

***

Twoja kolej, polecam.

niedziela, 4 czerwca 2017

Teoria Zapożyczania Szczęścia z Przyszłości


Ostatnio rozmawiałam o powrotach z podróży. O tym, że wtedy nic nie gra, że nie jesteś dobrą żoną, przyjaciółką, córką. Że obracasz się w swoim świecie i tak bardzo nie rozumiesz ale jeszcze gorzej bo niezrozumiana kompletnie. I wtedy właśnie poznałam Teorię Zapożyczania Szczęścia z Przyszłości.

Dla kogoś kto kocha słowo, brzmi genialnie, prawda? Teoria Zapożyczania Szczęścia z Przyszłości. To teraz o co tutaj chodzi? Mówi o tym, że zjazdy popodróżnicze albo ogólnie moim zdaniem życiowe wynikają z tego, że tego szczęścia aż tyle było. Bańka nadmuchała się szalenie mocno, a żeby mogła się napełnić pobraliśmy trochę szczęścia z przyszłości.

No i sama nazwa piękna ale jak to z przyszłości? Pytałam dziesięć razy czy na pewno nie z przeszłości, szczerze tak bym wolała. Kto widział, żeby szczęście brać na kredyt, a później spłacać, bez sensu, kompletnie bez sensu. Piękna nazwa ale z zawartością nie chcę się zgodzić, mowy nie ma.

W związku z tym, że ostatnio postanowiłam myśleć życzeniowo, tak po prostu jak małe dziecko, to ja tę teorię po swojemu wyszykuję, przerobię i uszyję na nowo. Dla siebie. Ale zanim o tym, dygresja będzie. 

Zawsze zaskakują mnie różnice językowe, zasadniczo kulturowe ciągnące za sobą językowe. Czytając o myśleniu życzeniowym zaczęłam od samego słowa i znalazłam dwa synonimy: chciejstwo i wishful thinking. Które wybrałam? W końcu myślę życzeniowo. Później odkopałam, że to charakterystyczne dla dzieci ale i psychozy, nerwicy i schizofrenii, które wybrałam? Zdaje się, że znalazłam idealną tarczę.

Wracając do Teorii Zapożyczania Szczęścia z Przyszłości, szczęście mogę zapożyczać, a i owszem ale co najwyżej z przeszłości. Wyciągać, to co niewykorzystane i wycisnąć zapomnianą cytrynkę. Proste, tak chcę i tak tylko sobie życzę.

A co z nieszczęściem? Tutaj absolutnie zgadzam się, że na kredyt brać. Tylko i wyłącznie. W praktyce znaczy to, że wszystkie nieszczęścia wyciągnęłam ze swojej przyszłości, już przeżyłam, done. Teraz tylko  mlekiem i miodem płynące, Jandowskie "życie znów będzie łatwe". Szalenie fajne to myślenie życzeniowe.

To co? Hej, Ty Tam na Górze, mamy umowę?

;)