Na dzisiaj zaplanowałam zwiedzanie Irkucka.
Wiem tylko tyle, że Irkuck, to stare, drewniane domy. Zapadnięte, bo Irkuck mieści się na wiecznej zmarzlinie, domy nie mają fundamentów i w okresie roztopów po prostu wnikają w ziemię. Większość z nich ma już okna na wysokości chodnika. Jest to trochę fascynujące, trochę przerażające.
Do tego Irkuck, to zielona linia. Zielona linia narysowana na chodnikach i prowadząca po najciekawszych miejscach w tym mieście. Narysowana specjalnie dla turystów. Nie mam planu zwiedzania, więc postanawiam ruszyć właśnie tą drogą.
Spacerując zielonym szlakiem traficie na mnóstwo przepięknych pomników i rzeźb. Naprawdę są one zachwycające. Będziecie mogli oglądać biblioteki, teatr i muzea. Przeróżne katedry, kościoły, cerkwie.
Decyduję się wejść do Muzeum Regionalnego Irkucka.
Spaceruję dalej, lekko przemarznięta zatrzymuję się w knajpce. Czując klimat niedużego miasta lat 80 zamawiam placki ziemniaczane ze śmietaną, okazuje się że podawane są również ze słoniną i cebulą, do tego kieliszek wódki. Wychodząc z knajpy okazuje się, że w jednej sali jest konkurs piosenki rosyjskiej. Jejku jakie to jest piękne, kocham te rosyjskie pieśni.
Idąc dalej wchodzę do Cerkwi Zbawiciela i tak zwanego kościoła polskiego (katedra rzymsko-katolicka). Nie jestem pewna w którym kościele ale w jednym z tych do których zaglądam, trafiam na piękną biblioteczko-księgarenkę.
Dalej wędruję nad rzekę Agarę pod łuk triumfalny. Tak mija mój dzień, powolutku, w lekkim deszczu, zaglądając, podglądając, tam gdzie mam ochotę przystając na trochę dłużej.
Na koniec dnia idę do sklepu kupić pamiątki i wędruję spać. Jutro ruszam do Mongolii.
Nie opowiem Wam więcej o Irkucku, to miejsce które trzeba poznać samodzielnie, zajrzeć w te miejsca które Was przyciągają. Smutne miasto, bo tam głównie kierowano polskich zesłańców, miasto jakby zatrzymane w czasie. I ja w tym mieście nie czuję się dobrze. Miasto, które dla każdego będzie trochę inne, może być tak samo piękne jak i brzydkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz