Etykiety

piątek, 19 sierpnia 2022

Wycieczki. Ucieszki. Ucieczki.


Zanim napiszę cokolwiek więcej - mam wrodzone poczucie odpowiedzialności, czas na pauzę. 

Nie chcę budować czegoś, czego nie ma. Nie chcę tworzyć miejsca, które doprowadzi do myśli, a moje życie to jest... . Dostawałam od Was wiadomości: zazdroszczę, gratuluję odwagi, Ty to potrafisz spełniać marzenia. Wiem, że nie są to prawdziwe "zazdroszcze", a mówiące "go girl!". Jednak, gdyby ktoś chociaż, przez sekundę pomyślał, że zazdrości, muszę powiedzieć, że też zazdroszczę sobie samej, ale... . Poczekaj.

Potrzebowałam trochę czasu, żeby odnotować, że żyję swoim wymarzonym życiem. Jestem w miejscu o którym marzyłam 5 lat temu, 3 miesiące, miesiąc i wczoraj. Jednak w którymś momencie, przestałam to zauważać. Niespodziewanie odwiedziła mnie moja dawna koleżanka, nazwijmy ją roboczo Deprechą. Tym razem ją rozpoznałam, a jednak nic z tym nie zrobiłam. Przybiłyśmy piątkę i wspólnie rozgościłyśmy się w rogu mojej ukochanej kanapy. 

Wiecie o co chodzi, mam tę swoją wymarzoną podróż na Bali, w styczniu przejechałam upragnionym busiorem przez Hiszpanię i Portugalię, spędziłam prawie pół miesiąca nad naszym morzem, byłam sama, w najcudowniejszym regionie Polski - Tatrach, wyrwałam się z przyjaciółką na Podlasie. To są te chwile w których żyję, jednak są też powroty.

A w tych powrotach, mam wszystko. Bo mam gdzie mieszkać, a wcale ostatnio nie było to takie pewne. Co więcej mieszkam w miejscu o którym nigdy nie miałam odwagi marzyć. 

Mam też Maćka - niesamowitego Partnera. Jeśli powiem mu wieczorem, że chcę być treserką słoni, to rano mnie zapyta czy indyjskich, czy afrykańskich i zapisze na kurs tresury.

Mam fantastyczną Rodzinę, nie zawsze się dogadujemy ale zawsze kochamy. Mama - ogarniaczka wszechświata, Tata - człowiek, który potrafi rozluźnić najbardziej napiętą atmosferę, Brat - absolutnie kochający nas wszystkich ale po cichu, Babcia - wspomnienia o najlepszej pomidorówce i kabaczku, z podróżami na rondo Szembeka. Tych ludzi jest dużo więcej, nie starczyłoby liter. 

Nie wspomnę o osobach, które pojawiły się na mojej drodze. Spieprzyłam całkowicie. Niekończące się wymówki, żeby się nie spotkać. A dla mnie, bo jestem niefajna, nie podobam się sobie i nie chcę, żeby ktoś mnie taką widział, bo boję się odrzucenia, po tak długi czasie zaniedbywania znajomości, bo nie chcę znów być klaunem, a inaczej nie potrafię. 

Ostatnio rozmawiałam z Mamą o byciu klaunem. To zachowanie wynikające z potrzeby zadbania aby było wesoło i atrakcyjnie. Masz poczucie, że musisz rozśmieszyć, zabawić, Twoje samopoczucie nie ma tutaj znaczenia. Działasz na wysokich trybach, żeby było fajnie, a potem padasz na trzy dni. Najlepsze jest to, że Twoje bycie klaunem, męczy nie tylko Ciebie ale zapewne też Twoje otoczenie.

Do tego masz super pracę, w takiej firmie, że duma w piersi, wymawiając nazwę. Serio, nigdy dotąd nie pracowałam w firmie z której ideami bym się aż tak utożsamiała. Odpowiedzialność -  bez spychania na inne osoby, bez chowania się za plecami, masz projekt, bierzesz byka za rogi i choćbyś miała być największym upierdliwcem świata, dajesz z siebie wszystko, podważanie statusu quo - nie ma zgody na mówienie "ale zawsze tak było", że tak było nic nie znaczy. Pracujesz w firmie, która ciągle szuka zmiany na lepsze. Absolutnie wymarzone miejsce.

Druga strona? Presja. W znacznej mierze nakładam ją na siebie sama, jednak presja dla mnie nie do wytrzymania. Dająca oznaki w zdrowiu, kortyzol na poziomie niebotycznym i różne tego konsekwencje. A jak presja, to też depresja. Codzienne wstawanie z myślą - nie chę iść do pracy. Z poranną trzęsiawką, co tym razem, z poczuciem bycia niewystarczającym, niezbyt dobrym.

Tak wyglądają te podróże i zarabianie na nie. Tak wyglądają zjazdy gdy się wraca. Trzy tygodnie absolutniej magii i długie niepotrafienie bycia-życia. Uciekanie, w każdej możliwej chwili, połączone z koniecznością bycia, bycia odpowiedzialnym, bycia chyba nie do końcu tu gdzie chce się być.

Koniec.

Z jednej strony chciałabym, żeby ten post przeczytało jak najwięcej osób, z drugiej, po prostu po ludzku się wstydzę.

Każdej osobie, która wysłała mi chociaż małego zazdroszcza, podziwa albo czekańca na dalszą historię, bardzo dziękuję. To jest to, co napędza mnie do tworzenia tego miejsca, a bez, pewnie bym zrezygnowała. 

środa, 17 sierpnia 2022

BALI | informacje praktyczne 1/2


W każdym przewodniku znajdziecie rozdział z informacjami praktycznymi, jaka waluta, jaka religia panuje w miejscu do którego się wybieracie, które miasto jest stolicą, itd. Zawsze omijam tę część - jest po prostu strasznie nudna, jednak wydaje mi się, że akurat w przypadku Bali warto podzielić się kilkoma informacjami. Co by nie mówić jest to dość daleki kierunek (sprawdźcie na mapie gdzie dokładnie leży Bali, jest to cholernie daleko), do tego egzotyczny i wydaje mi się, że w głowach większości osób drogi, a te kilka informacji pozwoli Wam oswoić podróż, jeśli taką planujecie.

Biorąc pod uwagę, że od ponad trzech lat żyjemy w dość zmiennym świecie, od razu zaznaczę, że na Bali byłam 02-19.06.2022, a przed wylotem koniecznie zweryfikujcie informacje, które tutaj podaję.

Jak dostać się na Bali i ile to kosztuje?

Na tym przykładzie od razu zobaczycie co miałam na myśli w zdaniu powyżej, od naszego wyjazdu minęły zaledwie 2 miesiące, a kwestia cen biletów uległa ogromnej zmianie.

W związku z tym, że nie mieliśmy możliwości zaplanowania wyjazdu z wyprzedzeniem, bilety kupiliśmy 3 tygodnie przed wylotem, do tego w jedynym pasującym nam terminie. Ten kto kiedykolwiek kupował bilety lotnicze, wie że takie rozwiązanie kosztuje. Pomijając nasz przypadek, w momencie, gdy robiliśmy rezerwacje, wciąż można było znaleźć bilety za 3 000 zł/osobę, wymagało to lekkich wygibasów, jednak było możliwe. Te czasy minęły bezpowrotnie (a przynajmniej na jakiś czas). 

Bali było całkowicie zamknięte przez prawie 2 lata, gdy otworzyło swoje granice w październiku 2021, wprowadziło ogromne obostrzenia covidowe, w tym długą kwarantannę. W połowie maja 2022 obostrzenia dla Polski zostały zniesione (łącznie z koniecznością wykonania testu na Covid), minęła chwila zanim turyści oswoili się z tą informacją i właściwie od końca czerwca tłumnie ruszyli na Bali. Jest popyt - ceny rosną.

Aby pokazać Wam obecne ceny biletów, wybrałam trzy terminy podróży w tym roku (tak aby zahaczyć o trzy weekendy), wybierając Qatar Airlines i najszybsze połączenie, czyli z jednym międzylodowaniem:

27.08. - 11.09.2022 - 10 258 zł/osoba

23.09. - 08.10.2022 (wchodzimy już w porę deszczową) - 7 843 zł/osoba

28.10. - 12.11.2022 (początek pory deszczowej) - 9 409 zł/osoba

Oczywiście zawsze można kombinować, a im więcej macie wolnego czasu, tym większe możliwości zaoszczędzenia na locie. 

Dla mnie jedynym słusznym (bo najkrótszym połączeniem) jest Warszawa - Doha, Doha - Denpasar (Bali) - ok 17 h, powrót - ok. 18 h. Jednak jeśli macie więcej czasu, na Bali możecie dolecieć w połączeniach: Warszawa - Dubaj - Denpasar (Bali) - ok.18 h, powrót - ok. 18 - 23 h, Warszawa - Dubaj - Dżakarta - Denpasar (Bali) - w zależności od linii 25 - 35 h, powrót (najczęściej omija Dżakartę) - 18 - 23 h.

Dodatkowo trzeba dodać, że między Warszawą, a Bali jest 6 h różnicy w czasie letnim i 7 h w zimowym. Tak więc chcąc wiedzieć kiedy dolecicie na Bali musicie dodać 6/7 h, z kolei wracając do Warszawy odjąć.

Jakich dokumentów potrzebuję, żeby wjechać na Bali?

Podaję informacje dla osób zaszczepionych (osoby zaszczepione, to te które dokonały szczepienia dwoma dawkami, druga dawka musi być przyjęta conajmniej 14 dni przed przylotem, w Indonezji uznawane są wszystkie preparaty certyfikowane w Unii Europejskiej).

  • paszport ważny min. 6 miesięcy w momencie wjazdu do Indonezji (uwaga! paszport musi być ważny min. 6 miesięcy również przy wyjeździe z Indonezji)
  • certyfikat w języku angielskim i języku polskim poświadczający pełne zaszczepienie przeciwko COVID-19
  • przed wylotem musisz ściągnąć aplikację PeduliLindungi i wgrać do niej certyfikaty szczepień wraz z paszportem, w Indonezji wszyscy mają obowiązek posiadania tej aplikacji (podczas odprawy bagażowej obsługa weryfikowała czy mamy aplikację, osoby który jej nie ściągnęły, nie były przepuszczane dalej do momentu pobrania aplikacji)
  • przed wylotem z Polski musisz również uzupełnić deklarację celną, dostępną po tym linkiem: https://bcngurahrai.beacukai.go.id/ecd/?h=beranda
  • obowiązkowo musisz wykupić ubezpieczenie pokrywające koszty leczenie Covid (jeśli dobrze pamiętam o minimalnej wartości 100 000 $ - na ubezpieczeniu nie oszczędzajcie, opieka medyczna na Bali jest w opłakanym stanie, a leczenie szpitalne to 100-700 $/dziennie)
  • na lotnisku w Denpasar będziecie musieli wyrobić wizę - 50 $/osoba

Przed wylotem sprawdźcie jeszcze wszystkie informacje na tej stronie:  https://www.gov.pl/web/indonezja/idp 

Dodatkowo polecam śledzić co w internecie piszczy, niestety strona gov nie zawsze ma aktualne informacje m.in. informacja o braku konieczności posiadania testów na Covid została zaktualizowana na stronie długo po tym, gdy prezydent Indonezji przekazał taką decyzję.

Kiedy jechać - pora sucha czy deszczowa?

Na Bali są dwie pory roku - sucha i deszczowa. Przez cały rok panują mniej więcej takie same temperatury 26-28°C, różnica jest w poziomie wilgotności powietrza i ilości opadów. Pora sucha trwa od maja do września, jest to okres najczęściej wybierany przez turystów, tym samym trzeba się liczyć z wyższymi cenami. 

Wcześniej wydawało mi się, że absolutnie nie należy bać się pory deszczowej. Czytałam, że pada tylko przez 2-3 h dziennie, a korzyści wynikające z małej ilości turystów i niskich cen są nieocenione. Do czasu... Przez ostatnie 3 dni naszego pobytu na Bali, pogoda była bardzo zbliżona do pory deszczowej. Od rana robiło się strasznie gorącą ale tak, nie do wytrzymania, parno, duszno, słońce po prostu parzyło, od 13 zaczynało się chmurzyć jednak wciąż utrzymywał się ogromny zaduch, w okolicach godziny 15-17 lało ale tak lało, że w 3 sekundy byliśmy przemoczeni do majtek, do końca dnia było już gorąco, wilgotno, lepko i pochmurno. Zwiedzanie w takich okolicznościach przyrody jest po prostu mało przyjemne. Jeśli planujecie pojechać w porze deszczowej, czyli od października do kwietnia, koniecznie poczytajcie dokładnie o pogodzie. Aczkolwiek tutaj mały paradoks, słyszałam, że najlepszym miesiącem na odwiedzenie Bali jest właśnie marzec.

Na koniec mała ciekawostka, gdy rozmawialiśmy z Baliczyjkami o pogodzie i opowiadaliśmy o warunkach panujących w Polsce, jak tylko wspominaliśmy o naszej zimie i śniegu padało jedno pytania: "Czy chodzicie wtedy do pracy?". :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

BALI | wstęp


O Bali marzyłam od 14 lat, od 2008 r., gdy po raz pierwszy przeczytałam "Jedz, módl się, kochaj.". Potem marzyłam kolejne lata, oglądając milion razy film w którym Julia Roberts najpierw leci do Włoch, potem do Indii, a na koniec do Indonezji, często przewijając film właśnie do ostatniej części, do Bali. Podróż wydawała mi się niemożliwa, tak bardzo nieosiągalna. 

Gdy trzy lata temu stała się bardziej przystępna, trochę się bałam, trochę nie wiedziałam jak, trochę uciekałam przed spełnieniem marzenia, bo gdy się spełni, to zniknie. Później przyszedł Covid i absolutne zamknięcie wyspy na dwa lata, a przez kolejne pół roku ogromne restrykcje kompletnie uniemożliwiające podróż osobie pracującej na etacie.

W ostatnim czasie wydarzyło się tak dużo rzeczy. Wszędzie. W życiu, w Polsce, na świecie. Wszystko stało się tak bardzo niepewne... i wtedy uznałam, że koniec odwlekania, czas na decyzję. Szybką decyzję, bo po chwili miałam w ręku bilety z datą wylotu za trzy tygodnie. Wtedy rozpoczęłam wielkie przeszukiwanie internetu i przewodników aby spełnić to marzenie jak najlepiej.

Zaczynamy.

niedziela, 2 stycznia 2022

KOLEJ TRANSSYBERYJSKA | Pekin dzień 20

Przed nami ostatni dzień w Pekinie. Pakujemy się, ładnie ubieramy i idziemy posiedzieć chwilę dłużej przy śniadaniu. Następnie oddajemy bagaże do przechowania, ruszamy zwiedzać.

Pierwszy kierunek, to Świątynia Lamy zwana również Świątynią Harmonii i Pokoju (Yonghegong), jest to tybetański klasztor będący równocześnie największą buddyjską świątynią w Pekinie. Zwiedzając świątynię, przechodzimy przez 5 głównych pawilonów finalnie dochodząc do ogromnego, bo 18-metrowego posągu Buddy. Co ciekawe posąg jest wykonany z jednego kawałka drzewa sandałowego. 

Świątynia nie jest dla nas zaskoczeniem, wszystkie dotychczas zwiedzane, to niesamowita ferie kolorów, jaskrawej czerwieni, złotych zdobień, ogromnej ilości posążków i ozdób, jednak to co nadaje temu miejscu magii, to wszędzie obecny dym oraz zapach kadzideł. Przy wejściu otrzymujemy garść kadzideł, a po chwili widzimy modlących, trzymających w dłoniach rozpalone kadzidła. 

Aby dostać się do Świątyni Łamy, musicie dojechać metrem do stacji Yonghegong, z kolei za bilet wstępu zapłacicie 25 juanów, czyli ok. 16 zł.

Kolejna atrakcja, to hutongi znajdujące się zaraz obok świątyni. Nie jestem w stanie zrozumieć skąd u mnie taka fascynacja hutongami, wydaje mi się, że ziarenko zostało zasiane opowieścią slumsach w książce "Shantaram", chociaż to coś zupełnie innego. Jeśli będę jeszcze w Chinach, to na pewno będę chciała mocniej zgłębić ten temat. Hutongi, to całe ulice, bądź place (kwadraty) z niską zabudową w której mieszkają najbiedniejsi. Hutongi różnią się od siebie, jedne są zadbane, do innych aż strach zajrzeć. Hutongi znajdziecie wszędzie, wygląda to tak jakby biedniejsza grupa ludzi postanowiła osadzić się w środku miasta. Tak więc obok hutongów spotkacie nowoczesne budynki albo właśnie najsłynniejsze atrakcje turystyczne, po prostu nagle po środku zwykłych dzielnic wyrastają hutongi. W małych domkach często nie ma dostępu do kanalizacji, czy ogrzewania. Mimo tego, są to małe miasteczka z toaletami publicznymi, sklepikami, czasami knajpami. Są też hutongi, które zamieniły się w atrakcje turystyczne, spotkacie tam zwiedzające tłumy, szukające lokalnych przysmaków. Temat zostawiam sobie do dalszego zgłębienia, zdecydowanie czuję że nie jest on jeszcze dla mnie wyczerpany. W szczególności interesuje mnie status prawny hutongów oraz ich przyszłość biorąc pod uwagę, że część z nich była ogrodzona banerami deweloperów, z których wynikało, że w tym miejscu ma powstać nowoczesne osiedle.

Nasz ostatni przystanek, to Pałac Letni oddalony ok. 20 km od Świątyni Lamy. Dojeżdżamy metrem, wysiadając na stacji Xiyuan. Pałac Letni, to przeogromny kompleks pałacowo-parkowy. Powierzchnia, to 70 tys. m2 na której znajduje się ponad 3 tys. obiektów otoczonych ogromną ilością ogrodów, altanek, zieleni. Po środku parku jest sztuczne jezioro Kunming nad którym góruje Wzgórze Długowieczności. Pałac ma za sobą bogatą historię upadków i świetności ale to nie na dzisiaj. Na pewno warto tam pojechać i dać sobie kilka godzin na spokojne spacerowanie i zwiedzanie.

W okolicach 18 wiemy, że musimy już uciekać. Chcieliśmy wpaść na koniec do fajnej knajpy na hot pot, jednak okazuje się, że jesteśmy w mocnym niedoczasie. Szybko jemy coś w pobliskiej galerii handlowej, wpadamy na chwilę do marketu, żeby kupić ostatnie jedzeniowe pamiątki. Pędzimy do hotelu po bagaże, później do metra, dojeżdżamy na Dongzhimen Station i przesiadamy się do pociągu Airport Express, który dowozi nas bezpośrednio na lotnisko. Nasz samolot startuje o 02:40, po drodze lądujemy w Kijowie, a później lecimy już bezpośrednio do Warszawy, w której mamy być o 10. Podróż powrotna łącznie z dojechaniem na lotnisko, zajmuje nam ok. 20h. 

I tak kończy się ta piękna przygoda.