Temperatura trochę zelżała ale temat biegania w upałach zaraz wróci. Nie będę pisała, że pić dużo wody, nosić czapkę i smarować się kremem z filtrem bo każdy wie. Warto zadać inne pytanie. Nie jak, a czy biegać w upały?
Ja wiem, że bieganie nie jest dla mięczaków, zacisnąć zęby, musi boleć, sratytaty. Podjęłam dwie albo trzy próby, ledwo wydusiłam 5km w 35 i 36min, wróciłam tak na prawdę wściekła, spuchnięta, mająca dość. Tak więc na pytanie: Czy biegać w upale, odpowiem jak Spejson na pytanie: Czy warto brać świnię na melanż w plenerze? Wszystko jedno czy melanż jest na kwadracie czy w plenerze - NIE. Nie jestem Scottem Jurkiem i nie muszę trenować do Doliny Śmierci, więc po prostu nie.
Czekam do wieczora, nocy aż się ochłodzi. Załatwiam kogoś kto będzie jechał obok mnie na rowerze z wodą do picia i polewania się. Ewentualnie wracam i wpadam od razu pod zraszacz, inaczej się nie da - ja nie potrafię. Tyle w temacie.
Ale żeby nie siedzieć bezczynnie na tyłku, można na kilka dni przesiąść się na rower i podziwiać piękną polską wieś. No to w sumie tyle, buźka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz