Etykiety

niedziela, 19 listopada 2017

"Wielkie rzeczy się dzieją kiedy się spotykają ludzie z górami."


Góry oczyszczają głowę. Tak to frazes ale tak jest, po prostu. Rozmawiałam ostatnio ze znajomą notabene w górach poznaną, bardzo ładnie, to podsumowała. To nie jest tak, że znajdujesz tam jakieś spektakularne rozwiązanie swoich problemów. Nie. Czasem nie znajdujesz żadnego, a wręcz go nawet nie szukasz ale wracasz i masz do tego dystans, to wszystko co tak mocno w Tobie siedziało, co Cię męczyło dzieję się teraz jakby trochę obok Ciebie, trochę dalej. Już tak nie uwiera, już tak nie doskwiera.

Idąc dalej góry pozwalają nie myśleć. Jestem tą kobietą, co umiejętność zadręczenia się, sztukę snucia miliona katastroficznych, najgorszych wersji, wałkowania w kółko, w kółko aż do... opracowały do perfekcji. Wychodząc w góry nie myślę. Zupełnie. O tym co w Warszawie, co w domu, co w pracy. Zupełnie się odcinam. Nie ma tamtego świata. Za bardzo nie chcę do niego dzwonić, do niego pisać, rozszczelniać tę granicę, to jest mój czas tu i teraz. Po powrocie potrzebuję kilku dni, żeby móc opowiedzieć jak tam było co się wydarzyło. Najczęściej wysyłam tylko krótkie wiadomości meldując się w poszczególnych punktach: "Jestem w schronisku, dzisiaj już nigdzie nie idę. Bezpiecznie.".

Na koniec dnia swobodnie można powiedzieć, że uspakajają. Jeszcze jakiś czas temu nie do końca lubiłam siebie. Miałam wrażenie, że jestem strasznie roztrzęsiona, rozbiegana, nie mogę się nigdzie ułożyć, umościć. Ciągle mnie gdzieś gna, nie potrafię sobie znaleźć miejsca, nie taka chcę być. Teraz jestem dużo spokojniejsza, bardziej zdystansowana. W końcu, pierwszy raz od dawna czuję spokój, taki co mnie całą jak miód oblewa.

Uczą nie oczekiwać. Och, to długa lekcja tylko dla wytrwałych. Uczą nie nastawiać się, że będzie tak jak to sobie wymyśliłam, że wydarzy się coś co bym chciała. Nie. Masz pełną świadomość, że nie wiesz co się wydarzy, więc nie zakładasz niczego.

Góry przywracają wiarę, wiarę w człowieka. Pokazują też jakim jesteś człowiekiem, dopiero tam zobaczyłam, że nie do końca takim jakbym chciała być, że nie takim dobry jak mi się wydawało. W górach nie spotkasz braku życzliwości, barku pomocy, wchodząc w nie jakiś wielki szalony Mag zaczarowuje cały świat i wszystko staje się takie jak powinno być na co dzień. Człowiek, Człowiekowi jest Człowiekiem. 

I góry to w ogóle ludzie. Mój telefon w ostatni czasie wzbogacił się o nowe kontakty: Janek Polski Bus, Typ Chochołowska, Ania Zakopane i to nie są znajomości, które po weekendzie znikają, umierają, one trwają. Góry otwierają na ludzi. Wbrew pozorom jestem dość zamknięta. Potrzebuję swojego czasu, żeby poczuć się przy kimś swobodnie. Nie do końca potrafię rozmawiać z obcymi, zagadywać. Tutaj się tego uczę, tutaj przychodzi mi to dużo łatwiej.

Góry uczą też prosić. To kolejna rzecz z którą mam duży problem. Nie potrafię za bardzo prosić o pomoc, o wsparcie, o pieniądze, o rzeczy. Czuję się skrępowana biorąc. Często odmawiam nie dlatego, że czegoś nie chcę, tylko dlatego, że wzięcie mnie po prostu krępuje. Tutaj uwierz mi, że gdy zabrałeś ze sobą za mało mięska, z ogromną radością dasz się poczęstować parówką, czy kabanosem. Gdy ktoś proponuje Ci podwózkę, bez zastanowienia ładujesz się z plecakiem.

Góry hartują Ciebie, hartują Twój charakter. To jedno z niewielu środowisk gdzie nie możesz powiedzieć sobie nie wiem co zrobić, poczekam, pomyślę o tym jutro. Musisz znaleźć rozwiązanie tu i teraz, bo od tego zależy Twoje bezpieczeństwo. Nie możesz usiąść na środku i się rozpłakać, tzn. to akurat możesz ale potem musisz wstać, łzy otrzeć, znaleźć rozwiązanie i iść dalej. Nie możesz się poddać i tam zostać. Po prostu nie możesz.

Pozwalają docenić najprostsze na świecie rzeczy. Rozgrzewającą zupę, wafelki z serkiem chrzanowym i kabanosem, gorący prysznic, komfort spania w łóżku. Mogłabym wymieniać i wymieniać ale tak, tam poznajesz takie podstawowe rzeczy na nowo. Na nowo uczysz się jaki mogą dać Ci komfort, przyjemność. Cieszysz się na myśl o ogórku kiszonym, zupce chińskiej. Wszystko nabiera smaku, tego smaku życia, zgubionego w codzienności. 

Dają dużo. Przyglądam się sobie z boku i widzę jak mnie zmieniają. Pomalutku, dzień po dniu, jak ta kropla co głaz drąży. Góry dają na pewno jeszcze dużo więcej ale o tym dopiero się przekonam... Cieszę się na tę podróż. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz