Wpisów tego typu przed wakacjami i w ich trakcie pojawiło się od... dużo. Nie będę powielała bo to trochę bullshit. Nakładaj na mały talerzyk, jedz wolno, zastąp słodkie drinki czerwonym winem wytrawnym, a pyszne, kuszące słodkości owocem (tylko jednym). Bullshit.
No bo właściwie dlaczego nie przytyć na wakacjach? Oczywiście, że przytyć! Próbować wszystkiego, opijać się likierem kokosowym i miksować w najróżniejszych drinkach (tak, barmanka za którymś razem spojrzała na mnie i powiedziała "stomach strong", to chyba było połączenie malibu, baileys, whiskey). Oczywiście wszystko z rozsądkiem nie chodzi też o podejście wyznawców Kubotów "eee, bo te ol ekskluziw to trza zamortyzować".
Jaka puenta? Nie bać się przytyć, spróbować wszystko na co ma się ochotę, poznawać nowe i poszaleć. Nawet jeśli dojdzie Wam 2kg, to szybko spadnie po powrocie. W międzyczasie można się trochę poruszać pobiegać, pograć w paletki, popływać, znajdować dziury w płocie i patrzeć co za nimi i takie inne duperele coś zawsze się spali. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz