Ostatnio zastanawiałam się jakie jest najważniejsze pytanie w moim życiu. Zastanawiałam się i pytałam innych:
- Czy moje dzieci będą zdrowe i szczęśliwe?
- Czy jak umrę ludzie powiedzą, że byłem dobrym człowiekiem
i będzie im mnie brakowało?
- Czy będą nowe części Gwiezdnych Wojen?
I oprócz moich ulubionych: Czy da się płakać pod
wodą?, Dlaczego pudełko do pizzy jest kwadratowe? Czy płyn pod prysznic można
używać w kąpieli? Jest jedno ważne, najważniejsze. Niezmiennie mną wstrząsa,
najbardziej w okresach gdy zapomnę o samej sobie.
Z czym byś się jutro obudził, gdybyś obudził się tylko z tym za co dzisiaj byłeś/jesteś wdzięczny?
Robi wrażenie? Robi.
Na mnie za każdym razem piorunujące. Bo za co jesteś wdzięczny? Ale tak codziennie i z całego serca? Łatwo jest przywołać proste rzeczy: za rodzinę, za dom, za zdrowie. Ale odchodząc od tych prostych albo właśnie pytając o te proste. Czy obudziłbyś się mając ręce i nogi? Czy możliwość widzenie, czucia, podziwiania i zachwycania się? No właśnie możliwość zachwycenia się, takiego aż do zachłyśnięcia, tego by mi brakowało, bez tego kolejne dni nie miałyby sensu.
Na mnie za każdym razem piorunujące. Bo za co jesteś wdzięczny? Ale tak codziennie i z całego serca? Łatwo jest przywołać proste rzeczy: za rodzinę, za dom, za zdrowie. Ale odchodząc od tych prostych albo właśnie pytając o te proste. Czy obudziłbyś się mając ręce i nogi? Czy możliwość widzenie, czucia, podziwiania i zachwycania się? No właśnie możliwość zachwycenia się, takiego aż do zachłyśnięcia, tego by mi brakowało, bez tego kolejne dni nie miałyby sensu.
Bo bywają takie okresy w życiu gdy brakuje siły żeby wstać z
łóżka, każdy dzień boli, a myśl że trzeba wyjść do ludzi i normalnie
funkcjonować przerasta. Boli psychicznie, boli fizycznie. Bo to tak jak z tym
pytaniem ile waży szklanka. Nie ma znaczenia ile waży, ważne jak długo musisz
ją trzymać. Może być lekka, może być ciężka, możesz już nie być w stanie
samodzielnie jej utrzymać.
Ale wracając do tego najważniejszego. Z czym byś się obudził? Robi wrażenie? Robi.
A gdyby tak dzień wcześniej, dzień w dzień zastanowić się, podziękować, być najzwyczajniej w świecie wdzięcznym? Nie ważne komu. Bogu, Wszechświatowi, Sobie. No właśnie Sobie. Ludzie pojawiają się i znikają, po prostu. Ale najważniejsze, żeby w tym wszystkim nigdy nie obudzić się bez samego siebie. Bo Ty to najpiękniejsze co masz i jedyne i na zawsze i na pewno. Jedyne takie, niepowtarzalne, nie do powtórzenia, nie do podrobienia.
Ale wracając do tego najważniejszego. Z czym byś się obudził? Robi wrażenie? Robi.
A gdyby tak dzień wcześniej, dzień w dzień zastanowić się, podziękować, być najzwyczajniej w świecie wdzięcznym? Nie ważne komu. Bogu, Wszechświatowi, Sobie. No właśnie Sobie. Ludzie pojawiają się i znikają, po prostu. Ale najważniejsze, żeby w tym wszystkim nigdy nie obudzić się bez samego siebie. Bo Ty to najpiękniejsze co masz i jedyne i na zawsze i na pewno. Jedyne takie, niepowtarzalne, nie do powtórzenia, nie do podrobienia.
Tak więc czasem po prostu warto „wstać rano, zrobić
przedziałek i odpieprzyć się od siebie”, odpieprzyć i przytulić siebie samego. Z
taką prawdziwą czułością. Pogładzić się po głowie, nodze, ręce, włosach,
oczach. Z ciekawością małego dziecka, co dotyka nos mamy i go nazywa, oczy,
usta, włosy. I obudzić w sobie to małe dziecko, ponownie. I zawsze z
niesamowitą dbałością, dbać.
Gwarantuję uśmiech od rana na cały dzień, tydzień, życie. Uśmiech i spokój taki wewnętrzny, ukojenie.
Gwarantuję uśmiech od rana na cały dzień, tydzień, życie. Uśmiech i spokój taki wewnętrzny, ukojenie.
I to chyba będą te życzenia świąteczne. Żeby umieć przytulić
siebie samego i kolejnego dnia obudzić się w pełnym skarbcu. Bo to te małe
rzeczy budują wszystko. Małe słowa, gesty, mała pamięć, zwykłe sprawy, zwykłych
ludzi o niezwykłej mocy.
To z czym byś się obudził? Nie zapomnij przytulić siebie
samego. Najlepszego!