Etykiety

czwartek, 23 lutego 2017

No to co robić z tymi kontuzjami, kurde?


No dobrze jak tytuł zapowiada prawda objawiona zaraz się pojawi. W sumie tytuł taki prosty i wystarczyłoby jedno zdanie - Idź do lekarza sportowego - ale że blogerę, że zachęcić chcę i podłoże motywacyjne, to się rozwinę.

Historie problemów z kolanem, które nie były problemami z kolanem wszyscy znają. Popełniłam milion pięćset sto dziewięćset wpisów na ten temat, nawet w czasie największej frustracji jeden z najlepszych na tym blogu - No żesz kurwa mać! Więc nie będę dużo pisać ale w przybliżeniu. 

Zaczęłam biegać we wrześniu - październiku 2014, w lutym 2015 zabolało, w maju pierdzielnęło. Miesiąc przerwy i zaczęłam wracać do formy ale wciąż z dużą niepewnością, raz lepiej raz gorzej, raz bolało bardziej, raz mniej. Sezon zamknęłam w listopadzie ledwo dokuśtykując do mety. 2016 był ciężki, no cały był ciężki noga nie pracowała ale motywacji żadnej też nie było. Pojawiły się różne dodatkowe sporty, jakieś pojedyncze próby powrotu ale nie było tam formy, zdrowej nogi, ani motywacji. Na nogi zaczęłam stawać na koniec sierpnia i tutaj pojawiają się regularne treningi ale wciąż napięcie w nodze i duże obawy, że zaraz walnie no i walnęło w październiku ale prywatnie. Potem znowu brak motywacji, noga ciągle napięta, boląca, jakieś pojedyncze próby - bez sensu. Przełom w lutym. Spojrzałam na to wszystko i powiedziałam sobie bardzo ważną rzecz:

Nie chcę tracić więcej czasu.

Wątek "nie chcę tracić więcej czasu" no rozbudowany jest, a że lubię parapsychologiczne dyrdymały, no to nie chcę na wiele rzeczy. Nie chcę na ludzi, którzy nie są tego warci i to nie znaczy, że są bezwartościowi ale do mojego życia nic nie wniosą. Nie chcę dla ludzi o nieczystych intencjach i to nie znaczy, że mają złe ale niejasne. Mogłabym wymieniać i wymieniać ale chyba każdy już wie o co kaman. Ścinam bezlitośnie znajomości, relacje bo nie mam siły ani ochoty starać się o rzeczy bezwartościowe. Nigdy nie potrafiłam zachować poprawności relacyjnej, teraz tym bardziej mocno stawiam na szczerość. Zdrowo jem, dbam o siebie, czytam dużo, chcę mieć czysto i pachnąco w domu, chcę się śmiać ale wiesz, tak tarzając się po ziemi, żeby brzuch, żuchwa i poliki bolały i mieć świeże kwiaty, chcę ciężko pracować ale stawiając granice, no wiele takich pierdół dobrze wpływających na łepetynkę. Chcę, żeby decyzje które podejmuję były moje, chcę zaufać mojej intuicji, bo znowu czuję, że się mocno odradza. Chcę dużo biegać, bo jak biegałam to byłam szczęśliwa, to miałam swój rytm, to wymagałam od siebie ale fajnie wymagałam, w wielu kwestiach.

No to wracając do: "Nie chcę tracić więcej czasu", zapisałam się do lekarza sportowego i dzisiaj byłam po raz pierwszy. Opowiedziałam Panu historię moich przygód z ortopedami i fizjo i w sumie jak to powiedziałam na głos to zaczęłam się śmiać. No bo co, jeden ortopeda kazał mi iść na operację, drugi nie biegać i jeździć windą, jeden fizjo kazał robić kołyskę co dwie godziny, drugi smyrał mnie pod kolanem, żeby osłabić jakieś tam receptory, a trzeci przykleił kółko do nogi. Jezu, jak perspektywa zmienia postrzeganie. No i wiesz normalnie bym uznała, jejku na co ja straciłam tyle czasu ale teraz w sumie wiem, że potrzebowałam go stracić.

Potem położył na stół i 45 min wiłam się z bólu. Ale to nie jest ból taki, jak przy borowaniu zęba, to jest taki ból, że cieszysz się, że jednak nie wpadłaś do Maca z okazji tłustego czwartku na ogromną bułę (jaką ja miałam ochotę! zeżreć takiego kanapulca, nie zjeść, a zeżreć tak wiecie żeby majonez po brodzie spływał) bo za żadne skarby nie utrzymałabyś go w żołądku. W sumie uznałam, że gdybym była torturowana to chyba jednak sprzedałabym, to co wiem bo to nie do wytrzymania. No co ja mam powiedzieć koszulkę można było wyżąć z potu, śmierdziałam bólem. Pokazał mi jakie mam różnice w spięciu, w zakresie ruchu jednej i drugiej nogi (i to nie jest tak, że milimetrami się różni i się jaram, to są różnice ok pół metra), no pokazał mi  tysiąc różnych rzeczy. Oczywiście w połowie uznałam, że nigdy do niego nie wrócę bo nie zniosę tego bólu, potem wstając, myślałam że zaraz zemdleję ale jak powiedział mi że w końcu wyprostowałam kolano, bo wcześniej na przykurczach chodziłam, to uznałam, że wrócę. 

Potem powiedział, że nie ITBS, na którym tak się zakotwiczyłam ale objawy bardzo podobne, tylko że koślawe te moje gice i jak biegam to mi do środka uciekają (już wiem dlaczego tak pokracznie to wygląda) i mięśnie boczne ściągają nogę, stabilizują żebym się do środka nie złożyła. No i stabilizowały, stabilizowały i się zmęczyły przeciążyły. Że z nim jeszcze 2-3 spotkania, a potem uwagaaaaa, chce mnie wysłać do trenera biegowego, który mi pokaże jak biegać technicznie, no bo biegam po prostu z dupy.  

No i co siedzę, a właściwie leżę, bo noga tak strasznie boli, że nie mogę do końca na niej stanąć i tak jeszcze przez trzy dni ale mam poczucie, że w końcu jestem zaopiekowana, a to ważne. Już kiedyś chodziłam na manipulacje powięziowe i na drugim i trzecim spotkaniu czułam się jakby Pani odwaliła swoją robotę i miała z głowy.

No dobrze puenta, bo znowu dużo wyszło. Jeśli cokolwiek Wam się wydarzyło od razu do lekarza sportowego. Oczywiście wykorzystujcie te swoje Srak-Medy, żeby porobić wszystkie badania, bo to cenne ale potem z badaniami w garści do-le-ka-rza-spo-rto-we-go! Jakiś czas temu robiąc badania u lekarza medycyny pracy, gdy dojrzał, że coś tam się leczyłam w LuxMedzie, pożaliłam się że i owszem ale nic z tego, powiedział mi bardzo ważną rzecz - oni panią doprowadzą do tego, żeby chodziła i tyle ale później to do Carolina Medical Center (wprawdzie byłam w innym miejscu ale po prostu - do lekarza, fizjo sportowego).

No to co? Z Bogiem. ;)

P.S. Dłonie mi przestały drętwieć, do tej pory bardzo często i szybko mi drętwiały, jak ręką odjąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz