Etykiety

niedziela, 13 czerwca 2021

KOLEJ TRANSSYBERYJSKA | Irkuck dzień 8 cz. 1

Czas zakończyć podróż koleją, trochę żałuję i nie chcę wysiadać, a trochę ahoj przygodo czas na ciąg dalszy. To niesamowite spędziłam w pociągu prawie 84 godzin, przejechałam ponad 5 tysięcy kilometrów, zmieniając czas o 5 godzin.

Wysiadam z pociągu o 6:22, czasu lokalnego. Naprawdę o 6:22, dokładnie tak jak było w rozkładzie. Chłopaki z Tadżykistanu wynoszą mi plecak, potem pomagają założyć, żegnam się z Prowadnikami, no szkoda. 

Od razu idę do kasy, żeby kupić bilety na dalszą drogę Irkuck - Ułan Bator. I teraz uwaga, biletów na trasy gdzie przekraczasz granicę, nie można kupić wcześniej przez internet, jedyną opcją jest kupienie ich na miejscu. Za bilet płacę ok. 430zł, a odjazd mam zaplanowany na 12.04., tak więc pozostaje mi 5 pełnych dni na Irkuck i Olchon. 

No dobrze czas dotrzeć do hostelu, mimo wczesnej godziny mam nadzieję, że przyjmą mnie albo przynajmniej będę mogła zostawić plecak. Szczerze mówiąc to jestem wykończona. Mało spałam w nocy, syfiaste jedzenie, było super ale zmęczenie daje o sobie znać. Mam wszystko rozpisane, wiem do jakiego autobusu, a właściwie trolejbusu wsiąść, ile później przejść, na wszystko się przygotowałam. Szukam tego trolejbusu i za cholerę nie mogę znaleźć. Pytam ludzi o pomoc, taksówkarze mówią, że najwyżej co mogą mi pomóc to zawieźć mnie taksówką za jakąś niebotyczną kwotę. Ludzie nie wiedzą skąd odjeżdża linia o którą pytam, w dworcowej knajpie to samo. No trochę się wkurzyłam, nie powiem. Wsiadam w pierwszy lepszy trolejbus, z włączoną mapą (ściągnijcie sobie wcześniej mapy offline), zakładam że jeśli okaże się, że jedzie w złą stronę to wysiądę i tyle. Jadę kilka minut, widzę że zaczynam oddalać się od swojego celu, więc wysiadam - czas iść na piechotę. W ogóle to mimo zmęczenia jest magicznie, jestem tam jeszcze zimą, więc słońce dopiero powolutku wstaje, wiecie wszystko jest w takim delikatnym szronie po nocy i zaczyna odbijać promienie porannego światła. Jest cholernie zimno ale wiesz, że za chwilę zrobi się pięknie i to słonko trochę Cię rozgrzeje. 

Zostaje mi do przejścia 1,5 km, nie jest to łatwe, plecak jest mega ciężki do tego zimne powietrze powoduje skurcze mięśni, droga się ciągnie i ciągnie ale z drugiej strony mogę już trochę pooglądać, spojrzeć na jakieś fajne knajpki w których będę mogła zjeść obiad czy śniadanie. 

W końcu docieram do hostelu Montana, za jedną noc zapłaciłam 80 zł ale... Przede wszystkim po raz pierwszy wzięłam pokój jednoosobowy. Rezerwując noclegi uznałam, że po tygodniu będę już na tyle zmęczona, że jeden dzień we własnym pokoju bardzo mi się przyda. Do tego hostel jest śliczny, bardzo ładnie i nowocześnie urządzony i co najważniejsze - czyściutki. Docieram, okazuje się, że niestety nie mogę zameldować się wcześniej i muszę poczekać do 11-12. Trudno. W międzyczasie pytam jakie są możliwości dotarcia na wyspę Olchon, czyli wyspę na Bajkale (wygooglajcie, to sobie teraz! ta wyspa jest tak przepiękna!). Okazuje się, że współpracują z jakąś firmą organizującą przejazdy i mam możliwość, żeby pojechać jutro. Czytałam o tym dużo wcześniej, wiem że można to załatwić taniej, idąc na postój z busami w centrum Irkucka ale nie mam za dużo czasu, jestem zmęczona, po prostu tym razem potrzebuję, żeby ktoś załatwił to za mnie. Za dojazd na wyspę w dwie strony płacę 2000 rubli, czyli ok. 100 zł, obsługa hostelu uprzedza, że na miejscu będę musiała uiścić dodatkową opłatę za przejazd przez jezioro i teraz nie pamiętam 200 albo 400 rubli w jedną stronę (czyli 10-20 zł) ale wierzcie mi było warto, o tym później.

Zostawiam w hostelu plecak i idę poszukać jakiegoś śniadania, idąc do hostelu mijałam coś co wyglądało na super bar mleczny, mam nadzieję, że zjem tam jakąś pyszną jajeczniczkę. Niestety okazuje się, że jest niedziela i praktycznie wszystko zamknięte. Ze względu na wczesną godzinę i właśnie tę niedzielę, ulice dopiero budzą się do życia, zmarznięci i zaspani ludzie, którzy widać muszą dzisiaj pracować, pędzą do autobusów.

I teraz o nieprzyjemnej historii w tej bajkowej scenerii. Pisałam już o tym wcześniej, że czasem pojawia się moment, gdy nienawidzę być kobietą i jest to tylko wtedy, gdy czuję zagrożenie ze strony mężczyzny. Mimo tego, że jestem w samym centrum, idę jednym z głównych deptaków Irkucka doczepia się do mnie jakiś naćpany koleś. Na początku próbuję łagodnie, mówię że nie rozumiem -  ciągle idzie za mną i coś gada ale przede wszystkim jest przerażający. Gdy przystaję myśląc, że pójdzie sam dalej, staje obok mnie i gapi się tymi obrzydliwy naćpanymi oczami. W końcu proszę go, żeby sobie poszedł, nie mam ochoty żeby szedł ze mną - nie reaguje, dalej po prostu przyczepiony idzie krok w krok obok. Na szczęście za chwilę obok mnie wyrasta KFC, no to już wiem że jestem uratowana. Wchodzę tam, a on za mną. Idę do tablicy zamówić kanapkę, a on staje kilka centymetrów obok mnie i się gapi. Nienawidzę takich sytuacji, nienawidzę bać się przez mężczyzn! 

I teraz uwaga do wszystkich dziewczyny i chłopaków z resztą też. Po tych dwóch latach jestem mądrzejsza. Co bym teraz zrobiła? Podeszłabym do obsługi, powiedziała, że czuję się źle i niebezpiecznie i poprosiła o pomoc. I serio, róbcie tak za każdym razem, gdy coś takiego Wam się dzieje. Wasz komfort i bezpieczeństwo są najważniejsze! Nie ma, że nie chcecie komuś zawracać głowy albo się wstydzicie. Albo, że to jest zbyt błacha sprawa. No kurna, nie! Wasze bezpieczeństwo jest naj-wa-żnie-jsze! Siadam w najbardziej widocznym miejscu ze swoją kanapką i typ na szczęście odchodzi. 

Spędzam w KFC kilka godzin, bo po prostu jestem zmęczona, bo boję się wyjść na ulicę. Siedzę piszę, korzystam z internetu, którego nie miałam kilka dni. Ogrzewam się, piję kawę. 

Po kilku godzinach, gdy już wiem, że zameldują mnie w hostelu, ruszam z powrotem. Docieram do hostelu, dostaję śliczny, czysty, pięknie urządzony lofcik. Myję się i ładuję do łóżka. Potrzebuję odpocząć, pobyć sama, bez sensu pogapić się w telefon, po prostu odpocząć od tego wszystkiego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz