Etykiety

niedziela, 22 lutego 2015

Pędzą konie po betonie...


Ostatnio u mnie nie jest najlepiej, z jednego doła przechodzę w kolejny z niesamowitą sprawnością. Zawsze zastanawiam się czy w takiej sytuacji lepszym podsumowaniem jest: Jestem tylko człowiekiem, czy Jestem aż człowiekiem. Nie mniej ciężko w takiej sytuacji dbać o dietę, mieć motywację do treningów i podbijać swoje wyniki. Z trudem motywuję się do założenia butów (nie tylko tych biegowych), jednak gdy już uda mi się to zrobić nigdy nie żałuję.

Jak praktycznie co weekend wyruszyłam do lasu na 10km. Powoli zaczynam zastanawiać się nad zwiększaniem tego dystansu, dzisiaj moje myśli nieśmiało dotknęły 15km jak zawsze uznałam zobaczymy jak będzie w trakcie. Po kilometrze wiedziałam, że łatwo nie jest jednak nie przez brak formy, a błoto. Straszliwe błoto! Nogi rozjeżdżały mi się po każdym kroku, na pewno każdy z Was biegał kiedyś po piasku na plaży, oj nie jest to łatwe! A więc po takim "piasku" biegłam. Najpierw 5km, dobiegłam w okolice polanki i przypomniało mi się, że w lesie jest mój Tata na rowerze. Zadzwoniłam do niego bo potrzebowałam przerwy, podjechał ze znajomymi i poszliśmy na piwko. Przemiłe towarzystwo! Trochę pogadaliśmy o podróżach i jak zawsze w okolicach lutego i marca obudziła się we mnie chęć ucieczki. Do tej pory rok rocznie łagodzona podróżą w nieznane. Chociaż na 3-4 dni. Chociaż nad morze... Bardzo mi brakuje, bardzo potrzebuję.

Posiedzieli, pogadali, wypili i czas wracać. Kolejne 5km w drodze powrotnej. Dycha zrobiona, może i trochę oszukana ale wierzcie mi nie jeden by się cofnął po pierwszym kilometrze.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz