Połowa kwietnia już minęła, a ja jeszcze nie zamknęłam marca, o zgrozo! ;)
Głównym założeniem na koniec marca było tempo 6:45, bardzo chciałam 6:30 ale bez spiny najważniejsze było zejście na stałe poniżej 7min.
Początek marca, to start w Wilczym Tropem 5km, średni czas 6:49min/km, bez pobicia ostatniego rekordu ze Skaryszaka.
Następny tydzień, to dwa biegi (10 i 6km) powyżej 7min ale koniec tygodnia to Bieg Kazików w Radomiu i rekord na 10km, średni czas 6:49min/km, rekord do tej pory nie pobity.
Kolejny tydzień 2 biegi poniżej 7min (w tym On the Run), potem jakiś dziwny trening na 5km z czasem 7:22? O co tam chodziło? I koniec tygodnia 10km nad Wisłą ze strasznym wiatrem i czasem 7:00.
Później mały dystans tygodniowy. Jedna piątka, jedna dziesiątka wszystko powyżej 7min (7:07 i 7:05).
I ostatni tydzień zaczęłam od rekordu na 5km (6:25), później dyszka na 7:01 i jeszcze dwie piątki poniżej 7min.
No cały czas na granicy są te wyniki mimo, to uznaję, że był to dobry miesiąc. Wybiegałam równo 100km walcząc o nie do ostatniego dnia. Sporo wysiłku, postępy widać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz