Etykiety

sobota, 11 kwietnia 2015

Wyloguj się do życia!


Dlaczego nie potrafię robić czegoś na pół gwizdka? O ile by było łatwiej. Na przykład wyjść z pracy nie kończąc jakiegoś tematu i powiedzieć sobie - nie zdążyłam, zrobię to jutro. Nie, dla mnie jutro będzie za późno, muszę zrobić dzisiaj, bo..., bo..., bo.... Bo tysiąc bo. Albo na przykład, powiedzieć sobie, mam w dupie najwyżej na prezentacji wypadnę średnio, nie ma mowy, nie ma, muszę najlepiej. Najlepiej z ostatnich koordynatorów. Bo co? Dlaczego muszę? Bo co? Bo gówno! Ale muszę.

To ciekawe, zawsze bardzo negatywnie jest oceniane gdy ktoś zawala pracę przez życie prywatne. A działa to w drugą stronę? Dlaczego nikt nie krzyczy zmień swoje nawyki skoro zawalasz życie prywatne przez pracę?! A zawalam. W tygodniu nie poszłam do lekarza na którego czekałam miesiąc, bo nie zdążyłam. Od kilku tygodniu nie odebrałam wyników badań, bo nie zdążyłam. Przegapiłam potwierdzenie rejestracji biegu na którym mi bardzo zależało, bo zapomniałam. Na pierwszych naukach przedmałżeńskich mało nie zasnęłam ze zmęczenia, bo zapieprzam jak głupia. Nie wspomnę jak wygląda moje mieszkanie...

Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam. Czas na zaciągnięcie ręcznego.

Ale nie o tym miało być. Dzisiaj poszłam do lasu, nareszcie. Na dyszkę.Pierwsze 3 kilometry to była męczarnia. W końcu uznałam stop, coś robię źle. Zatrzymałam się na chwilę, zdjęłam słuchawki, wzięłam głęboki oddech. I poczułam to. Poczułam każdą komórką mojego ciała. Ten zapach, tego dzięcioła, te ptaki świergocące jak opętane. Powtórzyłam stop. Rozluźniłam wszystko co można rozluźnić i zaczęłam biec dalej. Wciąż nie było łatwo ale dużo lepiej. Słyszałam swój oddech, swój krok, dużo łatwiej mogłam kontrolować jedno i drugie. Lubię mieć poczucie kontroli, to taka cecha, nie zawsze pozytywna. 

Przyszedł czas na puentę czasem warto zdjąć te słuchawki i wylogować się do życia. Rozluźnić spięte barki i twarz. Puścić Arethe Franklin albo Barry'ego White'a na maksa w radiu. Wpiąć we włosy kolorowe pióra. Tańczyć, skakać, mieć radochę. Wypić za dużo białego wina i zakończyć John'ym Lennon'em. Warto od razu jest lepiej. Polecam, macie na to jeszcze niedzielę. ;)

P.S. Kiedy się nauczę robić zdjęcia przed biegiem, a nie po?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz