Bieganie kółek wokół bloku dla każdego w którymś momencie robi się nużące, wtedy przychodzi czas na szukanie trasy idealnej. Bardzo lubię biegać po lesie kabackim, wybaczę mu nawet górki, góreczki, pagórki, jednak latanie po kabackim co tydzień też w którymś momencie robi się nudne. Dlatego dzisiaj uznałam - zmiana planów wybieram bieg przy smródce, czyli Potoku Służewieckim. Jeżdżę wzdłuż niego codziennie do pracy, trasa długa w sam raz na niedzielną 10, a może 12, szczerze to marzyłam o 14lm. :)
Zebrałam się, podjechałam. TomTom myślał i myślał. No to skoro on myślał ja też miałam jeszcze chwilę, też zaczęłam myśleć. Wymyśliłam, że ostatnio za szybko przechodzę do marszu w związku z tym czas wrócić do dobrych nawyków i przebiec 12/1. TomTom zawibrował krzyknął go, no to go!
Męczę się pocę okrutnie ale trasa przyjemna, woda szumi, drzewa się zielenią, Panowie piją bronka przy mostku, droga w miarę równa. Cud, miód, malina. Biegnę dalej zaraz skończę swoje pierwsze 12 min, a tu koniec trasy! Ale jak to! Byłam pewna, że smródka leci prosto, a ona skręca i do tego dalej biegnie przy ulicy, no bez sensu! A miało być tak pięknie. No to zawracam.
Puenta taka, że trasa byłaby super, gdyby była dłuższa, a ma zaledwie 2 km. Oczywiście można biegać w kółko, co kto lubi, ja nie lubię.
Aby nie skreślać całkowicie tego miejsca :) muszę pochwalić Służewski Dom Kultury, zachwyca! W końcu powstają fajne domy kultury aż chce się tam spędzać czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz