Etykiety

sobota, 1 maja 2021

KOLEJ TRANSSYBERYJSKA | Moskwa dzień 2 cz. 2

Wstaję po ok. 2h i ruszam w miasto z dwoma misjami. Pierwsza, to kupić bilet na balet, a druga to zjeść jakieś fajne pielmieni.

Dobra, to zacznę od pierwszej misji. Moim ogromnym marzeniem było zobaczyć balet w Moskwie. Wcześniej najeść się kawioru, wypić szampana i pójść na balet, oczywiście do teatru Bolszoj. Nawet na tę okazję zabrałam ze sobą koszulę. Niestety okazało się, że w Bolszoj nie ma baletu podczas mojej obecności w Moskwie ale... znalazłam "Dziadka do orzechów" w kremlowski teatrze. Wszystko fajnie, tylko przez internet nie udało mi się kupić biletów, nie udało mi się również znaleźć informacji gdzie mogę je kupić stacjonarnie. Co więcej na żadnej mapie nie potrafię znaleźć informacji gdzie jest ten teatr, a każda osoba którą o to pytam twierdzi, że nie ma żadnego teatru na Kremlu. Więc jak sami widzicie, jest to misja z prawdziwego zdarzenia. 

Niestrudzenie ruszam na poszukiwania, nie wiem gdzie, przed siebie. Po drodze mijam chłopaka rozdającego ulotki do pizzerii, gdy skumał że jestem turystką zaczął do mnie mówić po angielsku. O mój Boże! Ktoś w końcu mówi po angielsku! Cudownie! Pytam go gdzie znajdę teatr na Kremlu. Oczywiście mówi, że nie ma czegoś takiego. Upieram się, że jest wyciągam moje mapki, notatki, no wszystko co udało mi się ustalić, mówi chodź ze mną. Dopytuję, czy nie będzie miał problemów, w końcu jest w pracy, mówi: zobaczymy - chodź. No to truchtam za nim ale w międzyczasie dzwoni do niego telefon albo to on do kogoś zadzwonił. Udaje mi się rozszyfrować "fajna dziewoszka", "bagażnik". No trochę mi mina zrzedła ale z drugiej strony jestem w centrum Moskwy, w strefie gdzie raczej żaden samochód nie podjedzie, no to do tego bagażnika raczej mnie nie załaduje z kumplem.

Wychodzimy z podziemi i podskakuję jak mała dziewczynka: "patrz, to tutaj!". Mówi mi żebym poszła, kupiła, a on poczeka na zewnątrz. Wchodzę do środka, Pani przy okienku oczywiście nie mówi po angielsku. Pokazuje mi, że bilety na Kreml to nie tutaj. No to ja jej pokazuję, że ja chcę bilety ale na balet. Taksuje mnie wzrokiem i pokazuje jakie miejsca są dostępne za 600 rubli. No to ja do niej, że bardziej myślałam o tych miejscach z 1 500 rubli, no i nagle rozmowa zaczyna się kleić. Dopytuje kilka razy, czy na pewno chcę kupić tylko jeden bilet. Tak, tylko jeden. Na koniec moich zakupów wchodzi chłopak, pyta czy wszystko ok, proszę go jeszcze żeby dopytał w jaki sposób mam dojść do tego teatru. Okazuje się, że to jest to samo wejście, którym dzisiaj wchodziłam, żeby zobaczyć Architectural complex, więc już wszystko wiem. Chłopak mówi, że skoro już mam, to bye-bye, ja że bardzo dziękuję i że moje marzenie i bye-bye. Widać jednak, to nie ja byłam fajną dziewoszką do zamknięcia w bagażniku.

Czas na drugą misję - zjeść. Wcześniej znalazłam na trip advisorze jakieś super miejsce. Dużo, tanio, regionalnie i do tego na Arbacie. No wszystko super, zjem pyszne żarełko i do tego jeszcze pozwiedzam. Z mapą w ręku dochodzę na moje super jedzonko. No nie ma. Kręcę się, szukam, wchodzę w jakieś dziwne bramy, a jest już późno i ciemno, no nie ma. Zaczepiam dwie dziewczyny, żeby mnie pokierowały. Koniec końców okazuje się, że jest to owszem na ul. Arbat ale w zupełnie innej dzielnicy. No trudno, prosze żeby poleciły mi jakieś fajne miejsce na jedzenie. Kierują mnie do stołówki ObedBufet, no lepiej niż w GUMie. 

Biorę tego samego śledzia co wczoraj - dla porównania, dalej szału nie ma i do tego fura majonezu. Coś tam jeszcze łapię, może nie zachwycona ale przynajmniej najedzona mogę wracać do hostelu.

Dziewczyny opowiadały mi jeszcze o knajpie Black Star Burger, to restauracja jakiejś ichniejszej gwiazdy - Saszy, w sumie to teraz nie wiem czy to rzeczywiście był Sasza czy sama to sobie dopowiedziałam. W każdym razie Black Star Burger wygląda na knajpę ścigającą całą wylansowaną śmietankę Moskwy. Z kolei Arbat, to taki nasz Nowy Świat, wchodząc w boczne uliczki trafimy na "Mazowiecką". Nic nadzwyczajnego.

Nie mam już siły dalej łazić, wracam do hostelu. Padam, Pojebana szaleje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz